Rada Polityki Pieniężnej stoi w tym tygodniu przed trudnym zadaniem.
Choć konsensus rynkowy zakłada kolejną podwyżkę stóp procentowych, tym razem o 50pb, to w zasadzie wyobrazić sobie można różne scenariusze. W dalszym ciągu nie brakuje argumentów za kontynuacją zacieśniania polityki monetarnej w dość agresywny sposób. Wymienić tutaj można chociażby kolejne zaskoczenie odczytem inflacji (w listopadzie 7,7% r/r), czy też zwiększenie prawdopodobieństwa szybszej normalizacji polityki przez amerykańską Rezerwę Federalną. Skupiając się na polskiej inflacji należy wskazać, że w ubiegłym miesiącu po raz kolejny obserwowaliśmy wzrost cen bazowych, za których kreacją stoją czynniki popytowe.
Z drugiej strony, w ostatnich tygodniach pojawiło się więcej ciemnych chmur, jeśli chodzi o perspektywy gospodarcze na 2022 r. Rząd z kolei zaaplikował własne rozwiązania w walce z inflacją, które mogą obniżyć przyszłoroczną ścieżkę o ok. 0,6 pkt. proc. Niemniej aspekt ten nie jest do końca antyinflacyjny, gdyż w praktyce tarcza może być traktowana jako impuls fiskalny, który na przestrzeni przyszłego roku może rozsmarować się po kategoriach bazowych. To poniekąd może studzić zapał Rady do mniejszego zacieśniania monetarnego.
Wreszcie, ostatnie dni przyniosły wyraźne umocnienie złotego, a kurs pln/euro ponownie powrócił poniżej 4,6. Mając na uwadze to, że to kurs najszybciej reaguje na zmiany w polityce pieniężnej, można oczekiwać, iż silniejszy złoty mógłby spowolnić inflację w horyzoncie kolejnych kilku kwartałów. Tak czy inaczej Rada musi brać pod uwagę, że niższa od oczekiwań podwyżka może spowodować ponowną deprecjację złotego. Tym samym skłaniałbym się do podwyżki nawet o 75pb. Poglądy Rady co do przyszłych ruchów powinien by c przedstawiony czytelniej, co pozwoliłoby lepiej zarządzać oczekiwaniami rynkowymi. Obecnie inflacja powinna być priorytetem dla Rady, nawet kosztem wzrostu gospodarczego.
Źródło: Noble Funds TFI / Arkadiusz Balcerowski