Czwartkowe notowania na rynku warszawskim skończyły się spadkiem WIG20 o 0,35 procent przy obrocie kosmetycznie większym od 1 mld złotych.
W przypadku szerokiego rynku zmiana indeksu WIG wyniosła -0,44 procent, przy aktywności o około 300 mln większej od obrotu w WIG20. W przypadku blue chipów największą aktywnością wykazały się spółki Allegro, Pekao i PKO, których zmiany były lepsze od rynku. Cieniem na indeksie położyły się spadki spółek Mercator, CCC i LPP, które straciły – odpowiednio – 11,92 procent, 8,51 procent i 5,71 procent. Oddech rynku był jednak neutralny i w koszyku WIG20 zdrożało i przeceniło się po 10 walorów. Generalnie sesje można jednak uznać za słabszą od oczekiwań. W otoczeniu dominowały wzrosty, a umocnienie złotego sprzyjało bykom. W istocie Wall Street poszukała na starcie mocnego odbicia po ostatniej przecenie, a niemiecki DAX finiszował kreśląc dzienne maksima. Z punktu widzenia układu sił na wykresie WIG20 rozdanie było jednak umiarkowanie pozytywne dla popytu. Podaż kolejny raz próbowała pokonać rejon 2300 pkt. i kolejny raz kupujący skutecznie kontrowali sprzedających. Mocne spadki części spółek nie przełożyły się na sukcesy techniczne podaży. Bilansem jest podtrzymanie WIG20 w konsolidacji nad 2300 pkt. i zbudowanie półki pod odbicie. Jak zawsze w przypadku konsolidacji dopiero jej zakończenie pozwoli policzyć się rynkowi w nowym układzie technicznym i pokaże, czy popyt zbuduje coś więcej na wyhamowaniu przeceny w rejonie 2300 pkt. Stale nie warto ignorować kondycji giełd bazowych, które – zwłaszcza Wall Street – dojrzewają do odbicia po ostatnich spadkach. Nie ma wątpliwości, iż kilkudniowa przecena w Warszawie była w równym stopniu zbudowana na lokalnej potrzebie korekty, jaki i presji spadkowej z otoczenia. W przypadku WIG20 redukcja ostatniego elementu będzie argumentem dla popytu, by znów szukać ścieżki prowadzącej do testowania przez szczytu hossy w rejonie 2480 pkt.
Źródło: DM BOŚ / Adam Stańczak