Jeżeli bank centralny zauważy tendencję wskazującą, że w ciągu kilku kwartałów wzrost cen może być napędzany przez czynniki popytowe, wtedy podejmie działania, jednak nie stanie się to raczej wcześniej niż jesienią tego roku, a może dopiero w połowie przyszłego roku, uważa prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP) i przewodniczący Rady Polityki Pieniężnej (RPP) Adam Glapiński.
Glapiński powiedział w rozmowie z dziennikiem „Financial Times”, że NBP będzie „bardzo uważnie” przyglądał się sygnałom w kwestii tego, czy rosnące płace powodują wzrost cen, w miarę jak gospodarka przyspiesza po pandemii. Oczekuje on, że polska gospodarka wzrośnie w przyszłym roku o ponad 5%.
„Jeżeli zauważymy, że istnieje tendencja, iż w ciągu kilku kwartałów wzrost cen może być napędzany przez te czynniki popytowe, wtedy podejmiemy działania. Kiedy to się stanie? Trudno dokładnie powiedzieć, ale raczej nie wcześniej niż jesienią tego roku. A może dopiero w połowie przyszłego roku” – powiedział szef banku centralnego w rozmowie z „FT”.
Glapiński powtórzył, że po odjęciu od obecnego wskaźnika inflacji skutków podwyżek cen administrowanych oraz czynników podażowych, wskaźnik ten znajdzie się na poziomie bliskim 2,5% r/r, a więc w środku celu inflacyjnego.
„W tej chwili nie ma więc powodów do niepokoju, zwłaszcza, że spodziewamy się również spadku inflacji CPI” – podkreślił prezes NBP.
„Nasze podejście jest podobne do podejścia Rezerwy Federalnej czy EBC: czekamy, aż ożywienie gospodarcze stanie się pewne i solidne, a następnie będziemy obserwować, czy istnieje ryzyko wzrostu inflacji. I na pewno nie będziemy się wahać: będziemy działać natychmiast, jak tylko będzie to konieczne” – podsumował Glapiński.
RPP obniżyła stopy procentowe trzykrotnie w 2020 roku – łącznie o 1,4 pkt proc. do 0,1% w przypadku głównej stopy referencyjnej.
Źródło: ISBnews