Scenariusz bazowy wzrostu gospodarczego jest wciąż optymistyczny, mimo że w pewnym momencie poziom wzrostu PKB znajdzie się poniżej tempa potencjalnego z uwagi na słabe otoczenie zewnętrzne, uważa dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych Narodowego Banku Polskiego (NBP) Piotr Szpunar.
„Nasz scenariusz bazowy jest wciąż optymistyczny. W pewnym momencie poziom wzrostu PKB znajdzie się poniżej tempa potencjalnego z uwagi na słabe otoczenie zewnętrzne. To, co jest istotne to nie ma nierównowag w gospodarce krajowej, które mogą istotnie spowolnić wzrost” – powiedział Szpunar podczas prezentacji projekcji NBP.
„Nie można powiedzieć, że firmy przeinwestowały lub nastąpiło przegrzanie na rynku pracy – nie ma trwałego przekroczenia ULC [tj. jednostkowych kosztów pracy], relacja długu do PKB obniża się, boomu kredytowego nie obserwowaliśmy. Poprawa się nasza inwestycyjna pozycja międzynarodowa, nie powodów by istniały nierównowag, by mogły nasz wzrost osłabić” – wymienił Szpunar.
Podkreślił, że głównym czynnikiem powodującym zmiany w naszej aktywności gospodarczej są czynniki zewnętrzne.
„Trudno spodziewać się efektów drugiej rundy” – dodał.
Ocenił, że sytuacja strefy euro i Niemiec nie zagraża aktywności gospodarczej w Polsce.
„Nie chcę powiedzieć, że całkowicie jesteśmy odporni na szoki zewnętrzne, spowolnienie zawitało do Polski, ale w ograniczony sposób i z opóźnieniem” – stwierdził dyrektor.
Zwrócił uwagę, że w scenariuszu bazowym projekcji NBP przyjął łagodny przebieg zdarzeń, jako najbardziej prawdopodobny.
„przewidujemy przejściowe spowolnienie gospodarcze z uwagi na rozwój koronawirusa” -powiedział Szpunar.
Omawiając scenariusz najbardziej negatywny rozwoju epidemii koronawirusa wskazał, że szoki dotyczące czynników popytowych byłyby w nim silniejsze niż podażowe i nastąpiłby silniejszy spadek inflacji.
Zastępca dyrektora Departamentu Analiz Ekonomicznych NBP Jacek Kotłowski wskazał, że na razie bardzo trudno jest prognozować wpływ koronawirusa na gospodarkę, ponieważ dopiero dalsze dane o sprzedaży detalicznej i produkcji pokażą jakikolwiek obraz jego wpływu. Bank centralny wskazuje na ryzyka w dół – efekt popytowy będzie silniejszy niż podażowy.
„Mogą podrożeć ceny nabywanych dóbr – więc zakłócenia w sieci podaży będą miały mniejsze znaczenie. Jeśli chodzi o szacowane skutki rozwoju epidemii koronawirusa, kierunek będzie ujemny zarówno, jeśli chodzi o PKB, jak i inflację” – wskazał Kotłowski.
Według centralnej ścieżki projekcji inflacyjnej, wzrost PKB Polski sięgnie 3,2% w tym roku, a następnie spowolni do 3,1% w 2021 r. i do 3% w 2022 r.
W scenariuszu bazowym projekcji założono, że epidemię koronawirusa uda się opanować w stosunkowo krótkim czasie. Jednocześnie NBP zwrócił uwagę na ryzyko, że epidemia będzie miała ostrzejszy charakter, a jej przedłużanie się będzie miało ekonomiczne konsekwencje w postaci trwalszego obniżenia ścieżki wzrostu światowej gospodarki.
Źródło: ISBnews