Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI) – prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem kierunek zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych – wzrósł o blisko 1 pkt m/m w lutym, podało Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC). Eksperci podkreślają, że przybywa składowych, które przyczynić się mogą w perspektywie najbliższych miesięcy do wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych.
„To już siódmy miesiąc systematycznego wzrostu wskaźnika. W kolejnych edycjach wskaźnika przybywa składowych, które przyczynić się mogą w perspektywie najbliższych miesięcy do wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych CPI. W ostatnich miesiącach nasilają się obawy o wzrost cen zarówno po stronie wytwórców, jak i konsumentów a ceny surowców na światowych rynkach zaczynają znacząco drożeć. Polityka osłabiania złotego podraża import zarówno surowców sprowadzanych do dalszej przeróbki jak i gotowych produktów trafiających bezpośrednio do konsumenta” – czytamy w raporcie.
Od kilku miesięcy przedstawiciele przedsiębiorstw sygnalizują coraz wyraźniej zamiar podnoszenia cen na swe wyroby. Spośród 22 branż 20 deklaruje wzrost cen w najbliższych kilku miesiącach, podkreśliło Biuro.
„Warto również zwrócić uwagę na strukturę branż, w których planowane są podwyżki. Są to głównie te branże, które oferują przetworzone surowce konieczne do dalszej produkcji, takie jak: przetwórstwo ropy naftowej, produkcja metali czy produkcja sprzętu transportowego. Wzrost tych cen oznacza wyższe koszty produkcji w branżach wytwarzających towary konsumpcyjne, co bezpośrednio przełoży się na wzrost wskaźnika CPI, potocznie zwanego inflacją. Już obecnie obserwujemy wśród producentów tendencję do podnoszenia cen, co znajduje swój wyraz w danych na temat cen producentów PPI. Do listopada ub. roku średnioroczna dynamika cen producentów była ujemna. W kolejnych miesiącach ub. roku ceny producentów spadały coraz wolniej, aby w listopadzie 2020 uzyskać wartość zbliżoną do zera a w grudniu nieznacznie ją przekroczyć. W kolejnych miesiącach najprawdopodobniej ceny producentów bez względu na stan zamrożenia gospodarki będą rosły” – czytamy dalej.
Jak wskazuje BIEC, sprzyja temu prowadzona obecnie przez Narodowy Bank Polski (NBP) polityka utrzymywania niskiej wartości złotego, co podraża import.
„Nie bez znaczenia jest również wzrost cen surowców na światowych rynkach. Wskaźnik cen surowców publikowany przez IMF rośnie w umiarkowanym tempie od lipca br. i obecnie przekroczył wartości sprzed roku, kiedy jeszcze nie było światowej pandemii. Drożeją przede wszystkim surowce energetyczne i metale, ale drożeją również surowce żywnościowe, w tym najsilniej wzrosły ceny cukru, zbóż i olejów roślinnych. Polscy producenci dotknięci skutkami pandemii nie będą w stanie zamortyzować drożejącego importu i rosnących cen surowców, tym bardziej, że pozostałe koszty ich działalności, takie jak podatki i parapodatki, ceny ustalane urzędowo, w tym np. minimalna cena siły roboczej – również rosną” – napisano też w raporcie.
BIEC zwraca uwagę, że wśród konsumentów z miesiąca na miesiąc rosną obawy o stabilność cen. Nasilenie konsumenckich oczekiwań inflacyjnych obserwujemy od października ubiegłego roku. Obecnie blisko 91% badanych przedstawicieli gospodarstw domowych spodziewa się w najbliższych miesiącach wzrostu cen. Dla porównania przed miesiącem było ich 88%, zaś przed rokiem – 74%.
„Istotnym czynnikiem o charakterze kosztowym, który również może wpłynąć na wzrost inflacji to wzrost odsetka wykorzystania mocy produkcyjnych w przedsiębiorstwach przy jednocześnie rosnących cenach usług związanych z naprawami i konserwacją maszyn i urządzeń” – wskazano też w materiale.
Źródło: ISBnews