Wskaźnik Wyprzedzający Koniunktury (WWK) – informujący z wyprzedzeniem o przyszłych tendencjach w gospodarce – wzrósł o 2 pkt m/m w grudniu br. do 168,1 pkt, podało Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC) w raporcie. Mimo znacznego wzrostu wskaźnika w tym miesiącu, jego wartość znajduje się poniżej swego ostatniego lokalnego szczytu z czerwca br., podkreślono.
„Ponadto, wiele przemawia za tym, że wzrost ten ma charakter krótkookresowego szarpnięcia, głównie za sprawą odblokowania dostaw surowców z Azji we wrześniu i październiku, co producenci potraktowali jako okazję do zwiększonej produkcji w listopadzie. Na razie trudno przewidzieć jak na regularność dostaw wpłynie kolejna fala omikronu. Wyraźnie widać jednak, że przemysł dostosował rytm produkcji, tworzenia zapasów surowcowych i wyrobów gotowych do warunków niepewności i częstych ograniczeń w ich dostępie” – czytamy w raporcie.
Spośród ośmiu składowych wskaźnika w grudniu br. pięć poprawiło się w stosunku do wartości sprzed miesiąca, zaś trzy uległy pogorszeniu.
„Nieznacznie wzrosło w stosunku do ubiegłego miesiąca tempo napływu nowych zamówień. Dotyczyło to przede wszystkim przedsiębiorstw dużych (zatrudniających powyżej 500 pracowników), z branż zdominowanych przez inwestorów zagranicznych ze zdefiniowanymi rynkami odbiorców i dostawców. W ujęciu branżowym były to głównie firmy produkujące środki transportu, przemysł farmaceutyczny i energetyczny. Wolniejszy napływ zamówień najdotkliwiej odczuwają firmy małe i średniej wielkości, produkujące trwałe dobra konsumpcyjne, odzież oraz wyroby skórzane” – czytamy dalej.
Zwiększył się odsetek przedsiębiorców wskazujących na wzrost zapasów wyrobów gotowych w magazynach, wskazało też Biuro.
„Dotyczyło to przede wszystkim przedsiębiorstw sektora energetycznego a ściślej przemysłu przetwórstwa koksu i produktów rafinacji ropy naftowej. Sposób doboru próby oraz system wag stosowany w badaniach GUS zaważył na wynikach dla całego przemysłu. Wzrost zapasów w szeroko pojętym sektorze energetycznym ma przede wszystkim charakter sezonowy. Dodatkowymi czynnikami, które wpłynęły na wzrost zapasów w tym sektorze – to uspokojenie cen na rynkach surowcowych oraz udrożnienie kanałów dostaw. W pozostałych branżach nie obserwujemy wyraźnej tendencji do gromadzenia zapasów na poczet zwiększonych przedświątecznych zakupów i krótszego czasu pracy w grudniu, co w minionych latach zwykle miało miejsce. Większość przedsiębiorców uważa, że poziom zapasów jest odpowiedni w stosunku do wielkości popytu. Ten zaś jest trudny do oszacowania zarówno ze względu na szalejącą drożyznę, jak i na przebieg kolejnych fal pandemii” – napisano w materiale.
BIEC zwraca uwagę, że w grudniowych badaniach GUS oceny stanu finansów nie uległy zasadniczej zmianie w stosunku do sytuacji sprzed miesiąca. Jednak przed miesiącem, w listopadzie br. pogorszyły się znacznie. Od lipca br. systematycznie przybywa firm, które uważają, że ich sytuacja finansowa pogarsza się.
„Obecnie obserwujemy około 15-to procentową przewagę menadżerów, oceniających negatywnie tendencje w stanie finansów nad odsetkiem firm, które uważają, że ich kondycja finansowa uległa poprawie. Im mniejsza firma, tym bardziej negatywne oceny na temat własnej kondycji finansowej. W badaniu przeważają firmy odczuwające dotkliwie opóźnienia w regulowaniu płatności. Pogarszający się stan finansów firm jest przede wszystkim konsekwencją wzrostu kosztów prowadzenia działalności gospodarczej z tytułu wzrostu cen komponentów do produkcji, wzrostu kosztów zatrudnienia oraz wyższego opodatkowania działalności gospodarczej. Firmy próbują zrekompensować rosnące koszty, sprzedając drożej swe wyroby. W efekcie średnioroczny wzrost cen producentów (PPI) w listopadzie br. wyniósł blisko 13,5%” – czytamy dalej w raporcie.
Źródło: ISBnews