Na rynku walutowym cały czas obserwujemy utrzymujący się trend wzrostowy dolara amerykańskiego. Para EURUSD notowana jest obecnie na najniższych poziomach obserwowanych od stycznia tego roku, a wczorajsza sesja okazała się szczególnie brzemienna w skutkach dla polskiego złotego, który w stosunku do waluty rezerwowej świata osłabił się i wybił na poziomy 4,4000.
Obecne otoczenie makro nie służy naszej rodzimej walucie. Z jednej strony obserwujemy powrót jastrzębiej retoryki bankierów centralnych FED, którzy coraz chętniej opowiadają się za dalszym podnoszeniem stóp procentowych. Wczoraj Neel Kashkari zaznaczył, że takie dodatkowe podwyżki mogą być jeszcze konieczne, a on sam nie jest pewien, czy poziom zacieśniania jest wystarczający (a to również sugerował ostatni wykres słupkowy bankierów FED, którzy dostrzegali możliwość dokonania jeszcze jednej podwyżki).
To jednak nie wszystko, ponieważ na rynku drugą siłą, która niweluje bycze zapędy inwestorów oraz opóźnia odbicie sentymentów wokół euro, jest ropa naftowa. Kluczowy surowiec energetyczny świata notowany jest w strefie 95 dolarów za baryłkę, co nie jest obojętne dla kreacji inflacji na świecie. Dla przypomnienia, ostatni odczyt dynamiki miesięcznej inflacji CPI w USA był w większości napędzany właśnie przez wysokie ceny paliw. Sytuacja na rynku ropy jest napięta, a niskie dane o zapasach surowca w Stanach Zjednoczonych również ograniczają możliwość zmian tej sytuacji.
Narastające czynniki kreujące presję na rynkach oraz aprecjację USD dotkliwie osłabiają polskiego złotego na rynku FX. Zaskakująca decyzja RPP o obniżeniu stóp procentowych o 75 pb cały czas wydaje się zniechęcać kapitał zagraniczny do alokacji kapitału w polskiej walucie. Sytuacja ta również nie wydaje się mieć sposobności do poprawy w przyszłą środę, kiedy to RPP podejmie kolejną decyzję w sprawie stóp procentowych. Na ten moment wydaje się jednak, że przestrzeni do dalszych obniżek na ten moment nie ma (o czym wspominał również Prezes Glapiński w komentarzu medialnym), ale utrzymanie stóp również wydaje się nie być wystarczające, aby powstrzymać PLN od dalszej deprecjacji w średnim terminie.
Złoty pozostaje słaby. Przed godziną 10:40 za dolara płacimy 4,4050 zł, za euro 4,6300 zł, za funta 5,3570 zł, za franka 4,7882 zł.
Źródło: XTB / Mateusz Czyżkowski