Pogorszenie klimatu inwestycyjnego na rynkach globalnych i spadek EUR/USD poniżej 1,21 odbijają się czkawką złotemu, który w środowy poranek traci do koszyka głównych walut. Sytuacji raczej nie uratują dzisiejsze dane z Polski. Zmiana nastrojów możliwa będzie dopiero po południu, gdy zostanie opublikowana cała seria ważnych danych makroekonomicznych z USA.
Złoty od rana nieznacznie traci na wartości, co wpisuje się w tendencję obserwowaną już od wczoraj. O godzinie 08:51 kurs EUR/PLN rósł o 0,7 gr do 4,5010 zł, CHF/PLN o 0,6 gr do 4,1660 zł, USD/PLN o 1,5 gr do 3,7285 zł, a będący od dłuższego czasu w trendzie wzrostowym funt drożeje o 1,3 gr do 5,1755 zł.
Słabszy złoty to reakcja na pogorszenie nastrojów na rynkach globalnych, przy jednoczesnym spadku EUR/USD poniżej 1,21 dolara. Wspólnym mianownikiem są najwyższe od roku rentowności amerykańskich obligacji, co może budzić obawy przed wcześniejszą od oczekiwanej normalizacją polityki monetarnej przez Fed.
Deprecjacji złotego nie zatrzymają publikowane o godzinie 10:00 przez GUS dane z Polski: koniunktura gospodarcza w lutym, przeciętne zatrudnienie i wynagrodzenie w styczniu. Prognozy są bowiem dość optymistyczne, przez co pole do dużych pozytywnych niespodzianek jest dość małe.
Nastroje na rynkach finansowych, a więc i na złotym, zmienić mogą się najwcześniej po południu, gdy zostanie opublikowana cała seria raportów makroekonomicznych z USA. O godzinie 14:30 inwestorzy poznają styczniowe dane o sprzedaży detalicznej (prognoza: 1,1 proc. M/M) i inflacji PPI (prognoza: 0,4 proc. M/M), a trzy kwadranse późnie raport o produkcji przemysłowej (prognoza: 0,5 proc. M/M). Wieczorem (godz. 20:00) natomiast zostanie opublikowany protokół z ostatniego posiedzenia FOMC.
Aktualna sytuacja na wykresach EUR/PLN, CHF/PLN i USD/PLN wskazuje na dość ograniczone szanse na dużą przecenę złotego w krótkim terminie i duże prawdopodobieństwo umocnienia polskiej waluty w średnim i długim terminie. Za tym ostatnim przemawiają również relatywnie dobre wyniki polskiej gospodarki, w tym odnotowana w 2020 roku rekordowa nadwyżka na rachunku bieżącym. Jak również styczniowy zaskakujący skok inflacji, sugerujący narastanie presji inflacyjnej.
Wzrosty w kierunku ubiegłorocznych szczytów (5,2538 zł) powinien natomiast kontynuować funt.
Źródło: ISBnews / Marcin Kiepas, analityk Tickmill