Umocnienia złotego wyhamowało. We wtorek rano kurs EUR/PLN kształtował się na poziomie 4,5430 zł, a USD/PLN 4,0050 zł, po tym jak wczoraj na koniec dnia euro odrobiło znaczącą część wcześniejszych strat, a dolar nawet lekko skorygował ostatnią przecenę. Bardzo prawdopodobne, że to koniec aprecjacji złotego, a on sam w drugiej połowie stycznia ponownie znajdzie się pod presją sprzedających.
Początek 2022 roku stał pod znakiem umocnienia złotego i innych walut naszego regionu, za czym stały oczekiwania na kolejne podwyżki stóp procentowych w Polsce, Czechach i na Węgrzech, i co było kontynuacją tendencji zapoczątkowanych jeszcze w ostatnich dniach listopada.
W efekcie kurs EUR/PLN spadł z okolic 4,72 zł w listopadzie do poniżej 4,53 zł w poniedziałek i znalazł się na najniższych poziomach od 4 miesięcy. Jeszcze wyraźniej umocniła się czeska korona, reagując na politykę agresywnych podwyżek stóp procentowych przez Bank Czech, co zepchnęło kurs EUR/CZK do poziomu najniższych od dekady.
Aprecjacja walut regionu powinna dobiegać kresu. Przynajmniej jeżeli chodzi o złotego. Za takim scenariuszem przemawia nie tylko duże już wyprzedanie EUR/PLN i USD/PLN, ale przede wszystkim znaczące zmarginalizowanie ważnych czynników ryzyka, przy jednoczesnym zbyt mocnym skoncentrowaniu się rynku na kwestii podwyżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Owszem Rada będzie dalej podnosiła stopy, ale póki co szanse na to, że w tym roku wyraźnie one przekroczą poziom 3,50 proc. (obecnie główna stopa kształtuje się na poziomie 2,25 proc.), wciąż wydają się niewielkie. A taki poziom stóp procentowych będzie zbyt niski, żeby mogły one równoważyć ryzyko braku wypłaty Polsce pieniędzy z funduszu europejskich, czy fakt oczekiwanych obecnie nawet czterech podwyżek stóp procentowych w USA.
Mając powyższe na uwadze można postawić tezę, że sytuacja na krajowym rynku walutowym dojrzała do przesilenia, a złoty w drugiej połowie stycznia ponownie będzie tracił na wartości. Potrzebny jest tylko jakiś impuls, który doprowadzi do zmiany trendu. Mogą nim być środowe dane inflacyjne z USA, które prawdopodobnie jeszcze wzmocnią oczekiwania na podwyżki stóp procentowych przez Fed, stając się jednocześnie impulsem do osłabienia walut rynków wschodzących. W tym właśnie złotego.
Źródło: ISBnews / Marcin Kiepas, analityk Tickmill