We wtorek rano złoty tracił na wartości, kontynuując osłabienie z dnia wczorajszego. Ciąży mu ryzyko agresji Rosji na Ukrainę, ale również kilka innych czynników ryzyka, które w pierwszych tygodniach 2022 roku były przez inwestorów ignorowane.
O godzinie 10:01 kurs EUR/PLN rósł o 2 gr do 4,5870 zł, po skoku notowań w poniedziałek o 3,6 gr. Dolar w relacji do polskiej waluty drożał o 2,9 gr do 4,0610 zł, po tym jak dzień wcześniej podrożał o 3,7 gr. To najwyższy kurs dolara w tym roku. Notowania szwajcarskiego franka podskoczyły o 1,4 gr do 4,4240 zł, rosnąc od dołka sprzed dwóch tygodni już o ponad 10 gr.
Zwraca uwagę, że o ile jeszcze w poniedziałek, gdy strach przed agresją Rosji na Ukrainę kumulował, taniały wszystkie waluty Europy Środkowej, to dziś rano polska waluta samotnie traciła na wartości. Czeka korona umacniała się, wracając do trendu aprecjacyjnego obserwowanego od wielu tygodni. Węgierski forint natomiast stabilizuje się w oczekiwaniu na prawdopodobną popołudniową podwyżkę stóp procentowych przez Bank Węgier.
Dalsza eskalacja napięć wokół Ukrainy, co wciąż wydaje się jeszcze niezdyskontowanym ryzykiem przez rynek walutowy, będzie złotemu ciążyć. Katalog ryzyk jest jednak znacznie szerszy. Złotemu, podobnie jak innym walutom krajów emerging markets, ciążyć będzie również zbliżająca się dużymi krokami perspektywa podwyżek stóp procentowych w USA. Niezmiennie też negatywny wpływ na jego wycenę ma, zupełni zignorowana w ostatnich tygodniach, kwestia konfliktu na linii Warszawa-Bruksela i związana z tym perspektywa braku środków europejskich.
Jedyną przeciwwagą dla wszystkich tych ryzyk jest perspektywa dalszego podnoszenia stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Szczególnie, jeżeli wierzyć ostatnim słowom prezesa Narodowego Banku Polskiego, że stopy procentowe w Polsce powinny być podniesione mocniej niż oczekuje rynek. Tyle tylko, że do tego żeby ta wizja podziałała na inwestorów, a notowania polskich par spadły do styczniowych minimów, konieczna jest deeskalacja napięć wokół Ukrainy.
Źródło: ISBnews / Marcin Kiepas, analityk Tickmill