Na rynku walutowym trwa ucieczka od złotego. We wtorek rano za dolara i euro trzeba było zapłacić już ponad 4,83 zł, a szwajcarski frank podrożał do 4,91 zł. Amerykańska waluta była tym samym najdroższa w historii, a dwie pozostałe zanotowały najwyższe poziomy od „wojennej paniki” na początku marca br. I to prawdopodobnie jeszcze nie koniec osłabienia polskiej waluty. Miks niekorzystny czynników globalnych i lokalnych każe liczyć się z kontynuacją tej tendencji. Poziom 5 zł za trzy główne waluty nie wydaje się obecnie abstrakcyjny.
O godzinie 10:30 amerykański dolar drożał w relacji do złotego o 4,1 gr do 4,8280 zł, po tym jak w poniedziałek podrożał on o 9,1 gr, a od początku czerwca aż o 58 gr. Notowania szwajcarskiego franka poszybował dziś w górę o 3,8 gr do 4,9080 zł, po wczorajszym wzroście o 6,3 gr. Kurs EUR/PLN wzrósł natomiast o 2,7 gr do 4,8320 zł, zostawiając za sobą opór na poziomie 4,80 zł i testując poziomy nieoglądane od pierwszej dekady marca.
Złoty traci nie tylko do głównych walut, ale również do czeskiej korony. Waluta naszych południowych sąsiadów jest dziś wyceniona najwyżej w historii, umacniając się w rok do złotego o ponad 10 proc.
Za przeceną złotego, ale też innych walut krajów zaliczanych do rynków wschodzących, stoi obserwowane od początku tygodnia silne pogorszenie nastrojów na rynkach globalnych i skorelowany z tym spadek notowań EUR/USD w kierunku parytetu (1,00). Są one następstwem odradzających się obaw o wywołaną kryzysem energetycznym silną recesję w Europie, przy jednocześnie utrzymującym się strachu przed wysoką inflacją w USA (dane inflacyjne zostaną opublikowane w środę i czwartek).
Polskiej walucie szkodzą również czynniki lokalne. Jednym z nich jest słaba zdaniem inwestorów odpowiedź Rady Polityki Pieniężnej (RPP) na bardzo wysoką inflację w Polsce (15,6 proc. w czerwcu pomimo obowiązywania tarczy antyinflacyjnych). Szczególnie w sytuacji, gdy amerykański Fed mocno stopy podnosi, tworząc wyższy punkt odniesienia dla polityki monetarnej w Polsce, a polityka fiskalna rządu dodatkowo podsyca wzrost cen w kraju. To wszystko prowadzi do wniosków, potwierdzonych zresztą w opublikowanym dziś przez Narodowy Bank Polski najnowszym „Raporcie o inflacji”, że wydłużeniu ulegnie okres rosnących cen w Polsce i powrót inflacji do celu. Innym ciążącym złotemu czynnikiem jest pogarszające się z miesiąca na miesiąc saldo rachunku bieżącego Polski, czy ryzyko wystąpienia technicznej recesji w II połowie roku.
Źródło: ISBnews / Marcin Kiepas, analityk Tickmill