Dzisiejszy poranek przynosi niewielkie umocnienie złotego do głównych walut. Przede wszystkim do dolara i funta. O tym, czy środa będzie kolejnym dniem umocnienia złotego, zdecydują publikowane dziś przez GUS dane z polskiej gospodarki.
O godzinie 08:27 kurs USD/PLN spadał o 1 gr do 4,1550 zł, a GBP/PLN cofał się o 1,4 gr i testował poziom 5,0870 zł. W tym samym czasie notowania euro i szwajcarskiego franka pozostawały blisko, aczkolwiek nieco poniżej, poziomów z wtorkowego zamknięcia. Za euro trzeba było zapłacić 4,5475 zł (-0,2 gr), a frank kosztował 4,2865 zł (-0,2 gr).
Poranne osłabienie dolara i funta w relacji do złotego to pochodna wzrostu notowań EUR/USD, co przekłada się na spadek USD/PLN. A także reakcja na silniejszy od prognoz spadek inflacji konsumenckiej i producenckiej w Wielkiej Brytanii, co rano osłabia funta.
Złoty w tym tygodniu zauważalnie zyskuje na wartości na fali poprawy nastrojów na rynkach finansowych, reagując jednocześnie na zwrot notowań EUR/USD z okolic 1,08 i ruch w kierunku 1,10. Wspierają go też piątkowe lepsze od prognoz dane o PKB Polski za I kwartał br., które w zestawieniu z wciąż wysoką inflacją, ograniczają szanse na jeszcze jedną obniżkę stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej (RPP).
Wydarzeniem środy na krajowym rynku walutowym jest publikacja przez GUS kwietniowe danych o płacach (prognoza: 4,5 proc. R/R) i zatrudnieniu (prognoza: -0,5 proc. R/R) w firmach oraz majowy raport o koniunkturze gospodarczej. Zostaną one opublikowane o godzinie 10:00. Nie są to może najważniejsze publikowane w tym tygodniu dane, bo inwestorzy poznają jeszcze m.in. raporty o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej, ale będą ważną wskazówką co do głębokości spodziewanej recesji w Polsce w II kwartale br. Stąd też z punktu widzenia złotego, mogą one wpisać się w optymistyczną wymowę piątkowych danych o PKB, co dodatkowo by go wzmocniło. Ale też mogą one wystraszyć inwestorów, co zwiększyłoby ich awersję do ryzyka, przekładając się na słabszego złotego na koniec dnia.
Źródło: ISBnews / Marcin Kiepas, analityk Tickmill