Sieć CNBC przeprowadziła ekskluzywny wywiad z Warrenem Buffettem i jego zastępcą w funduszu Berkshire Hathaway, Gregiem Abelem. W dzisiejszych burzliwych i wyjątkowych przez pryzmat historii czasach zawsze opłaca się słuchać opinii osób o ogromnym doświadczeniu na giełdzie, które przeżyły niejeden sztorm. To chyba oczywiste, że wszystko, co mówi Buffett ma natychmiastowy wpływ na rynki. Dlatego też Warren Buffett jest bardzo ostrożny w tym, o czym mówi, a o czym jedynie wspomina. Każda bezpośrednia zachęta do kupna lub sprzedaży może znacząco zmienić cenę wspomnianej przez niego akcji. Warto również zaznaczyć, że Buffett nie jest neutralnym uczestnikiem tej psychologicznej gry, ale realizuje swoje własne interesy. Wszystko, co mówi, należy więc traktować z przymrużeniem oka. Nie traktujmy jego wypowiedzeń jako wskazówek do działania, ale postarajmy się zrozumieć powody, dla których wypowiedział takie myśli.
Buffett w podróży służbowej do Japonii
Nietypowe było już samo miejsce wywiadu. Stary finansista Buffett (92 lata) był bowiem właśnie trakcie w podróży do Japonii. Biorąc pod uwagę jego wiek, to fakt, że wciąż wyrusza w podróże służbowe można uznać za godny podziwu, tym bardziej że mowa o podróżach za granicę. Buffett pojechał do Japonii w celu odwiedzenia pięciu firm finansowych działających podobnie jak Berkshire Hathaway, w których kupił udziały. Udziały te były jego własnymi prezentami na 90 urodziny, które obchodził 30 sierpnia 2020 roku. Japońskie firmy, w których stał się udziałowcem, działają na podobnych zasadach jak Berkshire Hathaway – posiadają wiele udziałów w innych spółkach. Kupując np. akcje Berkshire Hathaway, w zasadzie nie kupuje się nic innego niż tylko koszyk akcji na czele z akcjami Apple i Bank of America. Inwestując w te fundusze, Buffett kupił bardzo zdywersyfikowany portfel japońskich spółek.
Dywersyfikacja jako klucz do sukcesu na nieznanym rynku
Tutaj możemy wyciągnąć jedną ważną lekcję z podejścia Buffetta. Japonia jest bardzo specyficznym rynkiem. Na giełdzie w Tokio można wybierać spośród 3 500 spółek. Jest to drugi największy rynek akcji na świecie, zaraz po Nowym Jorku. Zapoznanie się przynajmniej z największymi spółkami i głównymi graczami na tym rynku zajęłoby miesiące. Nie mówiąc już o tym, że inwestor powinien przynajmniej w minimalnym stopniu orientować się w wydarzeniach politycznych i gospodarczych w Japonii. Trzeba dobrze znać angielski, no i oczywiście znajomość języka japońskiego jest dużym plusem. To chyba oczywiste, że nie jest to w mocy zwykłego inwestora. Buffett z pewnością nie zna japońskiego i – mimo swojej obszernej wiedzy – nie będzie znał więcej niż sto spółek z tego kraju. Co więcej, na pewno też nie śledzi na bieżąco sytuacji politycznej w Japonii.
Zadanie to powierzył swoim profesjonalistom. W ramach swojej podróży skupia się na pracy analitycznej i zasadach działania tych funduszy, a nie na doradzaniu im, w co dokładnie powinny inwestować. Umiejętność wyboru dobrych pracowników znających się na fachu jest dużo ważniejsza niż zostanie ekspertem od rynku japońskiego. Nie można polegać na wiedzy zarządzających funduszami. Ważne jest, aby fundusz posiadał udziały w wielu firmach. W ten sposób minimalizowane jest ryzyko błędu polegającego na wyborze jednej niewłaściwej firmy.
Kupno czegoś innego niż tylko akcji Apple czy Coca-Cola
Dzisiejszy świat jest globalny. W dzisiejszych czasach inwestor może zainwestować w akcje spółki notowane na jej rodzimej giełdzie, przy tym, że ta spółka jest całkowicie odporna na wydarzenia na rynku krajowym. Dobrym przykładem jest LVMH, jedna z najważniejszych firm na rynku francuskim. Jej akcje reagują przede wszystkim na wiadomości z Chin. Podobnie, kupując dziś akcje globalnych firm, takich jak Apple czy Coca-Cola, uzyskujesz ekspozycję praktycznie na każdy rynek na świecie, nie tylko amerykański. Rynek japoński pozostaje kluczowy dla tych firm. Kupując udziały w firmie, która prowadzi działalność również w Japonii, pośrednio inwestuje się w Japonię. I to właśnie Buffett chce zmienić. Nie chce mieć tylko pośrednich inwestycji w japońskie firmy – chce inwestować bezpośrednio. Buffett jest więc zainteresowany firmami s ekspozycją wyłącznie na rynek japoński.
Dlaczego rynek japoński wydaje się bardziej interesujący niż amerykański?
Niestety, to pytanie nie zabrzmiało w wywiadzie. A wielka szkoda, bo mogliśmy dojść do sedna sprawy. Obecnie między Japonią a praktycznie całą resztą świata istnieją duże różnice w polityce monetarnej. Podczas gdy Fed i banki centralne innych krajów walczą z inflacją za pośrednictwem podnoszenia stóp procentowych, bank centralny Japonii w żaden sposób nie zmienił swojej polityki monetarnej zerowych stóp procentowych. Inflacja w Japonii była najwyższa w styczniu 2023 roku, osiągając szczyt na poziomie 4,3%. Teraz – w lutym – spadła do poziomu 3,3%. Bank Japonii chciał wyższej inflacji od dziesięcioleci. Teraz, gdy wreszcie się udało, nie było powodu, by zmieniać swoją strategię. Co więcej, w porównaniu z inflacją w Stanach Zjednoczonych, inflacja w Japonii jest ponad dwukrotnie mniejsza. Jedynym graczem, który zapłacił jakąś cenę na bezczynność japońskiego banku centralnego podczas kryzysu inflacyjnego, był japoński jen. Stał się najsłabszy od 20 lat.
Ale to podwójny powód, by inwestować w japońskie firmy. Pierwszy z nich polega na tym, że jeśli inwestować w złotych, to cena japońskich akcji zauważalnie spadła. A drugi? W Japonii działa ogromna liczba firm eksportowych. Dzięki taniemu jenowi zyskują one ogromną przewagę na arenie międzynarodowej. W przypadku japońskiego eksportu oczekuje się w dłuższej perspektywie silne ożywienie.
Jak więc inwestować w Japonię?
Bezpośrednie inwestowanie w japońskie firmy, z powodów opisanych powyżej, jest dla zwykłego inwestora nie lada wyzwaniem. Nie mówiąc już o tym, że akcje notowane na giełdach japońskich nie wchodzą w skład standardowej oferty większości brokerów. A nawet jeśli wchodzą, to mogą być za wyższe opłaty. Inwestor poniesie również koszt przewalutowania na jena japońskiego. Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest bezpośredni zakup ETF-ów (czym są ETF-y?). Koszty nabycia są raczej niewielkie, a walutą, w której notowany jest fundusz ETF, jest dolar albo euro. Najprostszym i najbardziej dostępnym ETF-em jest fundusz replikujący najsłynniejszy japoński indeks – Nikkei 225. Jedyny minus inwestowania w ten indeks polega na tym, że zawiera on duży udział japońskich banków. Co – biorąc pod uwagę politykę monetarną Banku Japonii – nie jest zbyt atrakcyjnym sektorem. Inną opcją jest znalezienie tematycznych ETF-ów związanych z przemysłem lub robotyką w Azji. Japońskie społeczeństwo jest w swojej istocie mocno konserwatywne. Dlatego też w przypadku inwestycji w japońskie firmy nie można się spodziewać szybkich zysków. Z drugiej jednak strony, z uwagi właśnie na konserwatywne podejście, jest to kraj odpowiedni do inwestycji długoterminowych, a Buffett zawsze był graczem długoterminowym.
Artykuł sponsorowany