Czwartkowe notowania na rynku warszawskim skończyły się zwyżkami najważniejszych indeksów. WIG20 wzrósł o 1,18 procent przy 1,33 mld złotych obrotu, gdy indeks szerokiego rynku WIG zyskał 0,97 procent z licznikiem obrotu pokazującym blisko 1,5 mld złotych.
Sesja była kolejną zagraną w cieniu wtorkowego tąpnięcia i została zbudowana na odwróceniu zmiennych, które stały za przeceną sprzed dwóch dni. Od poranka popyt wspierał się wzrostami cen miedzi oraz umocnieniem złotego do dolara i posilał próbami stabilizacji na rynkach bazowych. Finalnie WIG20 znalazł się na poziomie wyższym od poniedziałkowego zamknięcia, więc całość strat z wtorku została odrobiona. W innym kontekście dwie mocno wzrostowe sesje w wykonaniu WIG20 – 1,66 procent w środę i 1,18 procent dziś – należałoby uznać za siłę rynku, ale patrząc na położenie indeksu na tle oporów w rejonie 2500 pkt., jak i wsparć w rejonie 2300 pkt., kończący się jutro tydzień sumuje się raczej w konsolidację i niepewność rynku, co do dalszego scenariusza. Przeciwko popytowi ciągle grają rynki bazowe, którym z trudem przychodzi wygaszenie korekt dominujących w pierwszej połowie kwietnia. W istocie, lokalne próby wzrostowe jawią się jako gra w kontrze do zachowania rynków światowych i stale istnieje ryzyko kolejnego skokowego dostosowania do przecen na świecie. Niepewnie dla WIG20 kształtuje się również relacja złotego z dolarem, która musi brać pod uwagę ryzyko osłabienia euro i umocnienia dolara ze względu na dywergencje w polityce Rezerwy Federalnej i Europejskiego Banku Centralnego. Daleki też od zakończenia jest problem wzrostu awersji do ryzyka w kontekście napięć geopolitycznych i sytuacji na Bliskim Wschodzie. Całość sumuje się w układ sił, w którym konsolidacja WIG20 na półce 2500-2300 pkt. będzie dla rynku wyborem najłatwiejszym i najbezpieczniejszym.
Źródło: DM BOŚ / Adam Stańczak