Ceny niklu, aluminium i miedzi – metali wykorzystywananych do produkcji pojazdów elektrycznych – wzrosną odpowiednio o 34%, 25% i 47% w latach 2020–2021, prognozuje Coface. Popyt na miedź dla pojazdów elektrycznych ma zrosnąć w latach 2020 – 2050 o 9,9% w ujęciu rocznym, podczas gdy wzrost zapotrzebowania na nikiel wyniesie 11,8%.
Coface wskazuje, że metale stosowane w produkcji pojazdów elektrycznych, takie jak lit, kobalt i miedź, to główny element rewolucji, którą aktualnie obserwujemy w przemyśle motoryzacyjnym. Rygorystyczne przepisy, programy wsparcia rządowego oraz większe wykorzystanie pojazdów elektrycznych w niektórych regionach silnie stymulują popyt na te metale, które są obecnie niezbędne do produkcji akumulatorów.
„Brak równowagi między podażą a popytem powoduje zatem wzrost cen, mimo że udział pojazdów elektrycznych w rynku pozostaje niewielki. W swojej najnowszej analizie Coface nie przewiduje żadnych istotnych zmian w tych tendencjach cenowych w ciągu najbliższych dwóch lat” – czytamy w komunikacie poświęconym raportowi Coface Focus.
Jak podkreślono, różne konfiguracje akumulatorów lub ewentualne wykorzystanie wodoru jako źródła energii nie zmniejszają nacisku na stosowanie tych metali, nawet jeżeli wysokie koszty ich integracji przyczyniają się do wspierania badań i rozwoju alternatywnych technologii. Wysiłki te mogłyby jednak zmienić sytuację w dłuższej perspektywie czasowej, zapewniając silną konkurencję między krajami pragnącymi uzyskać przewagę w segmencie pojazdów nowej generacji.
Głównymi producentami tych wysoce pożądanych metali są Demokratyczna Republika Konga (DRK), Australia, Indonezja, Chile i Rosja. Zachęcają one lokalne rządy do zmiany przepisów górniczych w celu uzyskania większej części wygenerowanej wartości dodanej, jak również do wzmocnienia regulacji dotyczących ochrony środowiska, aby chronić społeczności lokalne, zaznaczono.
„Na przedsiębiorstwa górnicze wywierany będzie silny nacisk mający na celu poprawę podaży i wywołanie reakcji na te trendy” – czytamy dalej.
Coface oczekuje wzrostu nakładów kapitałowych w celu uwzględnienia wzrostu, jednak przedsiębiorstwa z tego sektora będą musiały także wykazać dużą rentowność, co stanowi wyzwanie krótkoterminowe.
„W istocie silny wpływ na ten sektor wywarła pandemia, która wybuchła na początku 2020 r., niosąc za sobą spadek cen wynikający ze spadku popytu i poszczególnych lockdownów. Jako że w tamtym czasie perspektywy gospodarcze były słabsze, budżety na poszukiwanie i zwiększenie mocy produkcyjnych zostały zmniejszone przed odwróceniem tendencji” – wskazano również.
Według Coface, producenci akumulatorów i ich klienci nie tylko starają się uniezależnić od kobaltu, ale także znaleźć alternatywne źródła energii.
„Wodór jest na ogół określany jako odpowiednia alternatywa, która umożliwia obniżenie ogólnych kosztów ponoszonych przez przemysł i złagodzenie szkodliwego wpływu na środowisko. Coface nie oczekuje jednak, że wodór bez silnych zachęt ze strony rządów stanie się w tej dekadzie rozwiązaniem zmieniającym zasady gry” – czytamy także.
Ponadto nie oczekuje się, że podmioty w ekosystemie akumulatorów – w tym użytkownicy końcowi tacy jak producenci samochodów – będą faworyzować wodór w perspektywie krótkoterminowej, ponieważ zainwestowali w akumulatory w celu zapewnienia zgodności z rygorystycznymi przepisami wprowadzonymi przez różne organy, podkreślono.
„W nachodzących latach, wraz ze sprzedażą milionów pojazdów elektrycznych, kluczową kwestią stanie się recykling. Wiele przedsiębiorstw nie zwleka z rozwijaniem swojej działalności w tym segmencie. Recykling kobaltu i niklu ma stosunkowo długą historię, a jego ogólny poziom osiąga 60%, natomiast lit jest rzadko poddawany recyklingowi – w tym przypadku jego ogólny poziom wynosi zaledwie 1%. Istnieje zatem duże pole do poprawy w tym obszarze – w szczególności przy lepszym gospodarowaniu odpadami” – podsumowuje Coface.
Źródło: ISBnews