Tarcza 6.0 przewiduje listę podmiotów objętych wsparciem rządowym w oparciu o klasyfikację wybranych kodów PKD, która nie jest odzwierciedleniem spisu firm realnie działających w centrach, wskazał Związek Polskich Pracodawców Handlu i Usług (ZPPHiU). W przekonaniu Związku, lista ta jest zdecydowanie niewystarczająca, by zagwarantować pomoc polskim przedsiębiorcom, walczącym dziś o przetrwanie branży.
W dyskusji o tym, że kryterium przyznania pomocy powinien być przymus administracyjny zamknięcia sklepów i będący ich wynikiem spadek obrotów, a nie ich klasyfikacja, głośno mówią szczególnie pokrzywdzeni, m.in. sprzedawcy akcesoriów do telefonów komórkowych, wskazano.
„Opieranie się na PKD jako kluczu do przydzielania pomocy publicznej jest nieadekwatne do rozporządzeń o zakazach prowadzenia działalności. Nie zamykano bowiem sektorów działalności wg klasyfikacji statystycznej, a wedle lokalizacji punktów. Teletorium zarządza około 200 lokalizacjami, z czego 80% to stanowiska wyspowe, a prowadzą je w 99% jednoosobowe firmy franczyzobiorców. Działamy od kilkunastu lat i dotychczas nie było potrzeby ani tym bardziej konieczności ujednolicania PKD – każdy prowadził swoja firmę zgodnie ze swoją specyfiką. Dziś nie ma nas w wyjątkach z dozwolonym handlem. Jesteśmy zamknięci, ale koszty stałe są, co najważniejsze wynagrodzenia pracowników naszych punktów handlowych. Tylko w naszej sieci to ponad 700 osób, które z dnia na dzień bez swojej winy nie mogą świadczyć pracy. Nie rozumiemy, dlaczego inne jest kryterium zakazu działania, a inne przydzielania pomocy” – powiedział dyrektor generalny/ prokurent w Teletorium Piotr Andrzejewski, cytowany w komunikacie.
Weryfikacja dotkniętych zakazem handlu w centrach handlowych firm jest prosta i jednoznaczna i na tej podstawie, kogo dotyczy zakaz handlu, powinno się przydzielać adekwatną pomoc publiczną, dodał.
„Zakazano nam handlu w centrach handlowych po raz trzeci. Podczas formułowania grudniowego zakazu prowadzenia działalności nikt nie kierował się PKD tylko lokalizacją. Tymczasem dostęp do pomocy obwarowany jest zupełnie innymi zasadami. W wyniku tego rozdźwięku moja firma (salony z elektroniką) pozbawiona jest jakiejkolwiek pomocy. Uważam, że automatycznie pomoc systemowa powinna należeć się każdej firmie dotkniętej bezpośrednio skutkami obostrzeń” – powiedział Krzysztof Greniewicz z GG Stores.
Według niego, kluczowe są dwa obszary, obciążające firmę bez wsparcia państwa: ponoszenie pełnych kosztów pracy za okres zawieszenia działalności oraz „gigantyczne czynsze”, pomimo wielu prób regulacji tematu.
Greniewicz wskazał, że dla uproszczenia systemu można oprzeć się na trzech dokumentach, by wykazać, komu realnie należy się pomoc – wystarczyłoby okazać: wydruki z kas fiskalnych, zerowe za okres pozbawiony sprzedaży, listy płac pracowników w danych lokalizacjach oraz faktury za ten czas wystawiane przez udostępniających nam powierzchnię.
„Wielu z nas wpadło w pułapkę pomocy, którą otrzymaliśmy przy pierwszym lockdownie. Warunki dotyczące otrzymanej pomocy z Tarczy 1.0 nakładają na nas obowiązek utrzymania zatrudnienia. W przeciwnym wypadku, znaczną część przyznanej subwencji będziemy musieli zwrócić. W aktualnych warunkach staje się to całkowicie nierealne do spełnienia. Nikt nie informował nas, że pieniądze z subwencji mają starczyć na wiele kolejnych lockdown’ów” – podsumował Dawid Labich z firmy Świat GSM.
Związek Polskich Pracodawców Handlu i Usług zrzesza ponad 150 firm, w których zatrudnienie znajduje ponad 205 tysięcy pracowników.
Źródło: ISBnews