Zgodnie z oczekiwaniami Rada Polityki Pieniężnej zadecydowała o kolejnej, trzeciej już od października podwyżce stóp procentowych, tym razem o najczęściej prognozowane 50 pb. Tym samym stopa referencyjna NBP osiągnęła w grudniu poziom 1,75 proc. Nie oznacza to może jeszcze zupełnego przejścia RPP na drugą, jastrzębią stronę barykady polityki monetarnej, jednak o gołębim sentymencie, którego zdeklarowanym zwolennikiem jeszcze niedawno pozostawał prezes rodzimego banku centralnego, można chyba na dość długo zapomnieć.
RPP podejmując najnowszą decyzję o stosunkowo umiarkowanej podwyżce ceny krajowego pieniądza w stosunku do przewidywań sprzed paru tygodni, kiedy to mówiono o możliwym podniesieniu stóp w grudniu nawet o 1 pp., uwzględniła zapewne perspektywę ogłoszonej niedawno przez rząd tarczy antyinflacyjnej oraz istotną poprawę notowań złotego.
Dla rynku nieruchomości mieszkaniowych nie ma większego znaczenia skala pojedynczego ruchu stóp NBP, ale zmiana długoterminowego trendu na wzrostowy, co doprowadzi je zapewne do poziomu ponad trzech, a być może nawet w okolice czterech procent w nadchodzącym roku.
A taka perspektywa już obecnie powoduje hamowanie popytu na nowe mieszkania. Jak bowiem wynika z najnowszych danych barometru rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny, w większości największych polskich miast w listopadzie odnotowano spadek popytu na lokale deweloperskie przy równoczesnym wzroście ich podaży, co jednak jeszcze nie zaowocowało istotnym hamowaniem wzrostu cen. W Poznaniu popyt spadł aż o 36 proc., w Katowicach o 19 proc., a we Wrocławiu – 12 proc.
Wraz z rosnącymi stopami tego typu tendencja, choć zapewne raczej w zdecydowanie wolniejszym tempie, może utrzymywać się w kolejnych miesiącach. Nie oznacza to jednak na razie załamania kilkuletniej rynkowej prosperity w pierwotnym segmencie krajowej mieszkaniówki, ale raczej lekkie schłodzenie koniunktury skutkujące powrotem do normalności. Należy przez to rozumieć nie tylko cenę pieniądza na wyższym od zerowego poziomie, ale przede wszystkim przywrócenie poważnie zakłóconej w ostatnim czasie równowagi podażowo-popytowej, a także wyhamowanie dwucyfrowych wzrostów cen nowych mieszkań do bardziej akceptowalnych przez rynek poziomów.
Źródło: RynekPierwotny