Rosnące obawy geopolityczne spowodowały ucieczkę inwestorów od ryzyka, co negatywnie wpłynęło na złotego, oceniają analitycy Ebury: Enrique Díaz-Alvarez, Matthew Ryan, Roman Ziruk, Michał Jóźwiak. Deprecjacja PLN względem EUR o niemal 1% na przestrzeni tygodnia jest znacząca, ważna jest jednak perspektywa- kurs EUR/PLN jest tylko nieznacznie powyżej 4,30.
Dla złotego – podobnie jak i innych walut regionu – był to słaby tydzień. Rosnące napięcia na Bliskim Wschodzie zwróciły inwestorów w stronę dolara amerykańskiego.
Przy jednoczesnym ograniczeniu obaw dotyczących spowolnienia gospodarczego w USA pozwoliło to na pokaźne umocnienie amerykańskiej waluty.
Kluczowe punkty:
Rosnące obawy geopolityczne spowodowały ucieczkę inwestorów od ryzyka.
Amerykański raport NFP znacznie przekroczył oczekiwania.
Kombinacja powyższych czynników wpłynęła na osłabienie złotego.
USD umocnił się względem pozostałych walut G10.
GBP stracił po gołębich komentarzach Baileya.
Bardzo silny wrześniowy raport NFP (non-farm payrolls) z USA pozwolił amerykańskiej walucie wznieść się na szczyty zestawień za ubiegły tydzień. Rynki obecnie właściwie wykluczają drugie z rzędu cięcie o 50 pb. na listopadowym posiedzeniu Fedu, szczególnie po jastrzębich komentarzach prezesa Jerome’a Powella. Względem dolara umocniło się zaledwie kilka walut krajów Ameryki Łacińskiej, będących istotnymi eksporterami ropy naftowej. Największym beneficjentem ostatnich wydarzeń było peso meksykańskie, zyskujące na gwałtownym wzroście cen surowca i dużej odległości od Bliskiego Wschodu.
W tym tygodniu uwaga ponownie skupi się na inflacji – w czwartek (10.10) opublikowany zostanie wrześniowy raport CPI z USA. Musiałby on znacznie zaskoczyć w górę, by zniweczyć szanse na obniżkę stóp procentowych o 25 pb. na listopadowym posiedzeniu Rezerwy Federalnej, którą obecnie rynki wyceniają w pełni. Poznamy również sierpniowe odczyty dla strefy euro (sprzedaż detaliczna w poniedziałek 07.10) i Wielkiej Brytanii (PKB i produkcja przemysłowa w piątek 11.10), które raczej nie wpłyną istotnie na rynek. Poza tym inwestorzy będą uważnie śledzić rozwój wydarzeń na Bliskim Wschodzie.
PLN
Ubiegły tydzień był trudny dla większości walut rynków wschodzących, co dotyczy również złotego. Polska waluta o wysokiej becie radziła sobie gorzej od większości walut EM –jedynymi wyjątkami były forint węgierski i won południowokoreański. Winić za to należy w większości czynniki zewnętrzne, w szczególności tryb risk-off spowodowany obawami dotyczącymi sytuacji na Bliskim Wschodzie i znaczną zmianą wyceny stóp procentowych w USA po silnym raporcie NFP. Dodatkowo wciąż utrzymują się obawy związane ze stanem gospodarki strefy euro, które kładą się cieniem na regionie. Deprecjacja względem wspólnej waluty o niemal 1% na przestrzeni zaledwie tygodnia jest bez wątpienia znacząca, ważna jest jednak perspektywa – kurs EUR/PLN jest teraz tylko nieznacznie powyżej 4,30. W kraju uwaga skupiła się na posiedzeniu NBP. Stopy pozostały oczywiście bez zmian, a najważniejsza była konferencja prasowa prezesa Adama Glapińskiego. Mimo wzrostu inflacji do 4,9% we wrześniu jego ton stał się jeszcze bardziej gołębi – zarówno jego komentarze, jak i niedawne przetasowanie w zakresie ryzyk sugerują, że szala może się przechylać w stronę cięcia w marcu. Wciąż jednak daleko do czasu, kiedy obniżki będą realistyczną możliwością, a jesteśmy obecnie w wyjątkowo niepewnym okresie.
EUR
W ubiegłym tygodniu poznaliśmy kolejny niewysoki odczyt inflacji w strefie euro, co oznacza, że Europejski Bank Centralny jest na najlepszej drodze do obniżenia stóp procentowych podczas najbliższego posiedzenia (17.10). Rynki wyceniają obecnie cięcia na każdym z kolejnych czterech posiedzeń, aż do II kwartału 2025 r. Choć uważamy to za nieco agresywne, dalsze pogorszenie danych dotyczących aktywności gospodarczej rzeczywiście mogłoby wpłynąć na szybkie tempo cięć. Pozytywna w tym kontekście jest ubiegłotygodniowa rewizja w górę wskaźników PMI, które jednak wciąż są zgodne ze stagnacją w bloku.
Znaczna różnica między wynikami gospodarek strefy euro i USA sprawiła, że rozbieżność stóp rynkowych rosła najszybciej od czasu pandemii, w wyniku czego wspólna waluta ucierpiała. W tym tygodniu uwagę skupią liczne dane gospodarcze z sierpnia, przemówienia oficjeli EBC oraz minutki z ostatniego posiedzenia banku.
USD
Wrześniowy raport NFP okazał się znacznie silniejszy od oczekiwań – dotyczy to bezrobocia, przyrostu miejsc pracy i wzrostu płac. Wydaje się, że Rezerwa Federalna zdołała doprowadzić do miękkiego lądowania, czyli sytuacji, w której inflacja zostaje sprowadzona do celu przy jednoczesnym uniknięciu recesji. Powinno to zwiększyć prawdopodobieństwo bardziej stopniowego rozluźniania polityki monetarnej FOMC, czemu prezes Jerome Powell zasadniczo przytaknął w ubiegłym tygodniu. Obecnie rynki nie widzą istotnych szans na obniżkę o 50 pb., a ich bazowym scenariuszem jest standardowe cięcie o 25 pb.
Niższe stopy procentowe w USA to korzystna perspektywa dla aktywów ryzykownych. Gospodarka USA jest jednak wciąż silna, Fed bardziej jastrzębi od oczekiwań, a sam dolar zyskał dodatkowo na obawach geopolitycznych związanych z eskalacją na Bliskim Wschodzie. Najważniejszym źródłem niepewności są teraz listopadowe wybory prezydenckie, których wynik jest wciąż trudny do przewidzenia. Po ubiegłotygodniowej debacie wiceprezydenckiej zakłady bukmacherskie wskazują na remis.
GBP
Aprecjacja funta, która w ujęciu ważonym handlem trwa już ponad dwa lata, nieco w ubiegłym tygodniu wyhamowała. Inwestorzy wykorzystali gołębie wypowiedzi prezesa Banku Anglii (BoE) Andrew Baileya jako pretekst do częściowej realizacji zysków. Ostrzegł on, że Komitet może obniżać stopy procentowe w bardziej agresywnym tempie, jeśli inflacja w Wielkiej Brytanii będzie w dalszym ciągu spadać. Już następnego dnia wypowiedź tę złagodził jednak główny ekonomista BoE Huw Pill. Rynki zareagowały, wyceniając bardziej agresywny cykl rozluźniania polityki monetarnej w Wielkiej Brytanii, sądzimy jednak, że komentarze Baileya zostały odebrane zbyt dosłownie i miały być zaledwie ostrzeżeniem, a nie zapowiedzią szybszego tempa cięć.
Mimo ubiegłotygodniowego spadku funt pozostaje najlepiej radzącą sobie w tym roku walutą G10. Odczyt sierpniowego PKB w piątek (11.10) powinien potwierdzić, że popyt w Wielkiej Brytanii pozostaje stosunkowo odporny, przynajmniej w porównaniu do sytuacji w strefie euro. Spodziewamy się więc, że – jeśli nie staną temu na drodze dramatyczne wydarzenia na Bliskim Wschodzie – funt ponownie zyska.
Źródło: ISBnews