Po raz pierwszy już 100 lat temu człowiek uświadomił sobie, że zasoby na naszej planecie są skończone. Wynikiem takiego podejścia jest między innymi wprowadzanie obecnie strategii ESG.
Temat ESG to jedna z częściej omawianych kwestii dotyczących nowego raportowania w spółkach. Tymoteusz Nowak w rozmowie z prezesem spółki Notoria SA analizują, czy nowe wymogi to rewolucja, czy jedynie nieprzyjemny obowiązek dla firm.
Gdybyśmy chcieli przyjrzeć się historii ESG, to musimy cofnąć się, proszę się nie śmiać, o sto lat. Wtedy to ekonomiści po raz pierwszy uświadomili sobie, że Ziemia nie jest nieskończona i że pewne zasoby mogą się kiedyś wyczerpać lub nie
mówi Artur Sierant, Prezes Zarządu, Notoria SA
Już na początku poprzedniego wieku było wiadome, że zakład pracy truje, kopalnia może emitować spaliny, a plastik zaśmieca planetę. Myśl o tego typu kosztach ubocznych została z nami do dziś i przejawia się m.in. w dyrektywach i rozporządzeniach takich jak ESG.
W jakim punkcie jesteśmy obecnie w związku z ESG? Na rynku pojawiają się m.in. pierwsze raporty i powoli zostają wypracowywane pewne standardy związane z raportowaniem niefinansowym.
Tak jak 20 lat temu uczyliśmy się jako rynek międzynarodowych standardów sprawozdawczości finansowej i dopiero po paru latach standardy zaczęły być rzeczywiście standardami, tak i teraz będziemy mieć podobną sytuację z ESG
porównuje Artur Sierant
Według szacunków Notorii zobowiązanych do raportowania będzie około 4 tysięcy rodzimych podmiotów. Spółki te będą musiały spełnić dwa z trzech warunków, aby podlegać nowym dyrektywom. Sprawdź, które przedsiębiorstwa zostaną objęte przepisami, dowiedz się, czym jest Europejski Standard Sprawozdawczości Zrównoważonego Rozwoju (ESRS) i zobacz, jak szerokie będą konsekwencje raportowania niefinansowego.