Kwietniowe dane dotyczące wzrostu płac i dynamiki zatrudnienia znalazły się znacząco poniżej konsensusu rynkowego. Zdaniem ekonomistów, negatywne efekty pandemii mogą przełożyć się na dalsze spadki dynamiki płac nawet do poziomów ujemnych, część analityków zaś przewiduje poziomy w granicach 0-5% wzrostu r/r, poprzednie dynamiki w okolicach 6-7% są ich zdaniem nie do utrzymania w br.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS), przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw (w których liczba pracujących przekracza 9 osób) w kwietniu 2020 r. wzrosło o 1,9% r/r, zaś zatrudnienie w przedsiębiorstwach spadło o 2,1% r/r. W ujęciu miesięcznym, przeciętne wynagrodzenie spadło o 3,7% i wyniosło 5 285,01 zł. Natomiast zatrudnienie w przedsiębiorstwach w ujęciu miesięcznym spadło o 2,4% i wyniosło 6 258,8 tys. osób, podano w komunikacie. W kwietniu spadek dynamiki zatrudnienia w ujęciu m/m i r/r w br. był wynikiem m.in. zmniejszania wymiaru etatów, zakończenia i nieprzedłużania umów terminowych (niekiedy z powodu sytuacji epidemiologicznej), a także rozwiązywania umów o pracę z pracownikami. Na spadek przeciętnego zatrudnienia wpływ miało też pobieranie przez pracowników zasiłków opiekuńczych, chorobowych, jak również przebywanie na urlopach bezpłatnych – co w zależności od ogólnej długości ich trwania mogło także zaważyć na sposobie ujmowania tych osób w przeciętnym zatrudnieniu i zarazem w wynagrodzeniach, podał również GUS.
Ekonomiści wskazują, że o ile kwietniowe dane dotyczące spadku zatrudnienia są wynikiem m.in. pobierania przez pracowników zasiłków opiekuńczych, chorobowych, jak również przebywanie na urlopach bezpłatnych i nie przedłużania wygasających umów okresowych z uwagi na pandemię, to w II poł. roku skala spadku zatrudnienia pogłębi się z powodu bardziej stopniowych, trwałych decyzji o likwidacji miejsc pracy i sięgnie pod koniec roku -3% r/r.
Część ekonomistów zrewidowała wcześniejsze prognozy co wzrostu bezrobocia i nie spodziewa się szczytu powyżej 10% w 2020 roku.
Poniżej przedstawiamy najciekawsze komentarze analityków:
„’Odmrażanie’ gospodarki odsłania tzw. nową normalność i znacznie mniejszy popyt na niektóre kategorie dóbr, co także ostatecznie będzie prowadzić do redukcji zatrudnienia w przedsiębiorstwach. Będzie to coraz bardziej widoczne w rosnącej stopie bezrobocia, która wg moich prognoz na koniec roku znajdzie się w okolicach 8.5%” – główny ekonomista Banku Pocztowego Monika Kurtek.
„Prognozujemy, że w kolejnych miesiącach zmiany wynagrodzeń będą mniejsze, ale roczne tempo płac może przez parę miesięcy być bliskie (0- 1%r/r)” – główny ekonomista ING Banku Śląskiego Rafał Benecki
„W efekcie nie wykluczamy, że w dalszej części roku dynamika płac może przejściowo spaść do poziomów ujemnych, a już teraz jest ona ujemna w ujęciu realnym” – starszy ekonomista Banku Pekao Piotr Piękoś.
Poniżej przedstawiamy najciekawsze wypowiedzi ekonomistów in extenso:
„Po kilku latach wzrostu kwiecień br. przyniósł spadek zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw. Jest to pierwsza ujemna dynamika roczna zatrudnienia od października 2013 r. i jednocześnie najsłabsza od lipca 2009 r. Kwiecień br. był niewątpliwie najgorszym miesiącem dla polskiej gospodarki od początku transformacji, nigdy bowiem po 1990 r. nie mieliśmy do czynienia z niemal całkowitym jej zamrożeniem. Dodatkowo wiele krajów na świecie funkcjonowało w bardzo podobnych warunkach. Lockdown wymusił na wielu przedsiębiorstwach natychmiastowe wstrzymanie produkcji, bądź jej ograniczenie, przez relatywnie długi czas, co musiało niestety odbić się na statystykach dotyczących i zatrudnienia, i płac. Jak wskazuje GUS firmy m.in. zmniejszały wymiar etatów, kończyły i nie przedłużały umów terminowych, a także rozwiązywały umowy o pracę z pracownikami. W firmach zatrudniających powyżej 9 osób ubyło w kwietniu w związku z tym aż 153 tys. etatów. Jest to bardzo gwałtowny i absolutnie rekordowy miesięczny spadek etatów. Niestety kolejne miesiące mogą nie być pod tym względem dużo lepsze. Po pierwsze bowiem tarcze antykryzysowe i finansowe, które niewątpliwie „ratują” przynajmniej część miejsc pracy, są póki co adresowane do mikro, małych i średnich firm. Duże firmy na pomoc finansową wciąż czekają. Po drugie natomiast, „odmrażanie” gospodarki „odsłania” tzw. „nową normalność” i znacznie mniejszy popyt na niektóre kategorie dóbr, co także ostatecznie będzie prowadzić do redukcji zatrudnienia w przedsiębiorstwach. Będzie to coraz bardziej widoczne w rosnącej stopie bezrobocia, która wg moich prognoz na koniec roku znajdzie się w okolicach 8.5%. Jednocześnie topniejące dochody gospodarstw domowych (płace także ostro hamują), przy relatywnie wysokiej inflacji, redukować będą mocno popyt konsumpcyjny. Już w kwietniu br., po raz pierwszy od marca 2013 r., realny fundusz płac w sektorze przedsiębiorstw spadł o 3.5%r/r, a przed nami kolejne znacznie głębsze jego spadki. W efekcie polska gospodarka doświadczy w tym roku pierwszej po 1990 r. recesji, wg moich prognoz rzędu 3.5%. Opublikowane dziś dane potwierdzają destrukcyjny wpływ pandemii koronawirusa na polską gospodarkę, a w szczególności na rynek pracy. Nie są niestety publikowane dane dotyczące zatrudnienia w mikro, małych i średnich firmach, ale prawdopodobnie tam, przynajmniej w okresie funkcjonowania pomocy rządowej, sytuacja nie jest aż tak dramatyczna jak w firmach dużych. Niewątpliwie jednak obraz rynku pracy w Polsce, w porównaniu jeszcze chociażby do lutego br., zmienił się o 180 stopni” – główny ekonomista Banku Pocztowego Monika Kurtek.
„Kwietniowe dane z krajowego ryku pracy przyniosły niespodziewanie gwałtowne przyspieszenie redukcji etatów – zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw spadło aż o 153 tys. m/m, co przełożyło się na spadek dynamiki rocznej do głęboko ujemnych rejonów (-2,1% r/r wobec wzrostu o 0,3% r/r w marcu), mocno poniżej konsensusu prognoz rynkowych zakładającego spadek jedynie o 0,5% r/r. Żeby zobrazować bezprecedensowość tego odczytu warto sobie uświadomić, że w ciągu jednego miesiąca zredukowano mniej więcej tyle samo etatów, ile w trakcie całego kryzysu z lat 2008/2009 – wtedy miesięczne spadki sięgały maksymalnie 33 tys. Obok tradycyjnych zwolnień na tak gwałtowne tąpnięcie zatrudnienia istotny wpływ miało z pewnością zmniejszanie wymiaru etatów w obliczu ograniczonej aktywności firm w czasie lockdownu (dane o zatrudnieniu publikowane są w przeliczeniu na pełnozatrudnionych). Warto też zaznaczyć, że podobnie jak w marcu również w kwietniu statystyki zatrudnienia były zaniżane przez istotnie zwiększoną liczbę dłuższych (tj. ponad dwutygodniowych) urlopów bezpłatnych oraz zasiłków opiekuńczych. Kolejne miesiące przyniosą kontynuację tendencji spadkowej cięć zatrudnienia w miarę kończenia się dłuższych okresów wypowiedzenia, a efekty zwolnień powinny być z lekkim opóźnieniem widoczne w rosnących statystykach bezrobocia. Również w przypadku dynamiki płac kwiecień przyniósł dużo gorszy od oczekiwań odczyt – spadła ona do 1,9% r/r z 6,3% r/r w marcu (konsensus prognoz: 4,5% r/r). Złożyły się na to w głównej mierze obniżki pensji w związku z przestojami w wielu branżach dotkniętych kryzysem epidemicznym (m.in. zakwaterowanie i gastronomia, transport, przetwórstwo), gdzie często wypłacano tzw. wynagrodzenia postojowe. Również wiele innych firm w kontekście pogarszającej się gwałtownie sytuacji gospodarczej najpewniej zamraża planowane podwyżki płac (czy też wypłaty premii) bądź też dokonuje cięć wynagrodzeń. W efekcie nie wykluczamy, że w dalszej części roku dynamika płac może przejściowo spaść do poziomów ujemnych, a już teraz jest ona ujemna w ujęciu realnym. Podsumowując, kwietniowe dane z sektora przedsiębiorstw dowodzą bezprecedensowego tąpnięcia na krajowym rynku pracy w reakcji na najgłębszy po transformacji ustrojowej kryzys gospodarczy” – starszy ekonomista Banku Pekao Piotr Piękoś.
„W kwietniu powszechnie oczekiwano silnego spadku dynamiki zatrudnienia, niemniej jego skala znacząco przekroczyła te oczekiwania. Choć z wyraźnie silniejszym dostosowaniem danych mamy do czynienia już drugi miesiąc z rzędu, w dalszym ciągu uważamy, że opublikowane dane nie świadczą o „trwałym” rozwiązywaniu stosunku pracy z zatrudnionymi na taką skalę jak sugerowałyby to opublikowane dane. Dane dot. zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw, jako te obejmujące wyłącznie zatrudnienie oparte o umowę o pracę (tj. najstabilniejszą formę zatrudnienia), zazwyczaj reagowały z pewnym opóźnieniem na spowolnienie aktywności gospodarczej. Oczywiście bieżąca gwałtowność i bezprecedensowa skala dostosowania aktywności gospodarki wpływa na zdecydowanie szybsze decyzje firm w zakresie redukcji zatrudnienia, niemniej wciąż obowiązujące w umowach o pracę okresy wypowiedzenia powinny hamować tempo tego dostosowania. Oczywiście w części, spadek zatrudnienia to efekt likwidacji miejsc pracy, nie przedłużania wygasających umów okresowych. W naszej ocenie jednak w dominującym stopniu w marcu i kwietniu na te dane wpływało: korzystanie przez zatrudnionych z zasiłków opiekuńczych (jeżeli zatrudniony przebywa na takim zasiłku ponad 14 dni wypada z ewidencji zatrudnionych), uruchamiania przez firmy postojowego, decyzji o przechodzeniu zatrudnionych na dłuższe urlopy bezpłatne oraz – co w kwietniu mogło zadziałać szczególnie mocno – ograniczenie wymiaru etatu pracowników. Od kwietnia firmy korzystając z tarczy antykryzysowej mogły szybko ograniczyć wymiar etatu pracowników. Dane GUS dot. zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw są bowiem zliczane do pełnego etatu. Stąd oczywiście dobrze oddają skalę ograniczenia nakładu pracy, niemniej nie muszą oznaczać tak dużej skali likwidacji miejsc pracy. W części weryfikacja tej tezy będzie możliwa poprzez porównanie szeregu danych dot. pracujących i przeciętnego zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw. W marcu te dynamiki zanotowały lekkie zróżnicowanie, jeżeli w kwietniu nastąpi pogłębienie tego zróżnicowania, będzie to oznaczało właśnie istotny wpływ efektu ograniczenia wymiaru etatu poszczególnych pracowników. W naszej prognozie założyliśmy wpływ tego efektu na o dane w skali ok. 1 pkt. proc., być może okazał się on jednak silniejszy. Dane resortów opierały się bowiem na liczbie przedsiębiorstw korzystających ze wsparcia (tj. dopłat do wynagrodzeń), a nie liczby pracowników. Być może w większym stopniu z tej pomocy korzystały średnie i większe firmy, stąd silniejszy wpływ na statystyki dla przedsiębiorstw zatrudniających ponad 9 pracowników. Nasze oceny dot. silniejszego wsparcia efektu ograniczenia wymiaru etatu wydaje się potwierdzać dużo silniejszy spadek dynamiki wynagrodzeń – będący bezpośrednim skutkiem ograniczenia czasu pracy. Gdyby bowiem taka skala spadku dynamiki zatrudnienia oznaczała faktyczne ograniczenie liczby pracowników, wydaje się, że w mniejszym stopniu wpływałoby to na ograniczenie płac pracowników utrzymujących zatrudnienie. Tak silne ograniczenie rocznej dynamiki płac oznacza bowiem bieżące, bardzo szybkie i silne redukcje poziomu wynagrodzeń (cały czas utrzymujący się bowiem pozytywny efekt podwyżki płacy minimalnej). Oczywiście taki scenariusz w warunkach bezprecedensowej skali spowolnienia aktywności jest możliwy, niemniej ponownie, mniej prawdopodobny w zakresie zatrudnionych na umowę o pracę. Jeżeli nasze założenia są słuszne, w krótkim okresie dynamika zatrudnienia i wynagrodzeń może wzrosnąć / ograniczać spadki. Jednocześnie jednak uważamy, że w średnim okresie, w II poł. roku skala spadku zatrudnienia pogłębi się z powodu bardziej stopniowych, niemniej trwałych decyzji o likwidacji miejsc pracy i sięgnie pod koniec roku -3,0% r/r. Podobnie w przypadku wynagrodzeń, ponownie zwiększenie wymiaru etatu poskutkuje wyraźnym wzrostem dynamiki płac, niemniej powrót do poziomów 7% r/r jest już w bieżącym roku niemożliwy, bardziej prawdopodobne wydaje się utrzymywania dynamiki płac w granicach 4,0% – 5,0% r/r przy cały czas pozytywnym dla płac efekcie wzrostu płacy minimalnej (który przez cały 2020 r. będzie podwyższał dynamikę wynagrodzeń). Poprawność naszych wniosków jest oczywiście kluczowa dla średnioterminowych prognoz wzrostu gospodarczego oraz rynku pracy. Choć tak silne dostosowania bieżące przekładają się na bardzo silny spadek dochodów gospodarstw domowych z pracy, niemniej dają szansę na uniknięcie silniejszych, trwalszych dostosowań w średnim terminie. Gdyby bowiem opublikowane dane świadczyły o takiej skali trwałej redukcji miejsc pracy, w połączeniu z silniejszymi dostosowaniami w zakresie pracujących na umowy cywilnoprawne i samozatrudnionych, oznaczałyby gwałtowne i trwałe dostosowanie po stronie dochodów gospodarstw domowych” – główny ekonomista BOŚ Banku Łukasz Tarnawa.
„W kwietniu zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw spadło 154tyś osób, a dynamika roczna zanotowała ujemne poziomy -2,1%r/r wobec 0,3%r/r w kwietniu. Dane są znacznie słabsze od konsensusu prognoz (-0,6%r/r). Kwietniowy spadek zatrudnienia jest około 2,4pp (odpowiednik właśnie 150tyś osób) głębszy niż typowa zmienność dla tego miesiąca. Bardzo słaby wynik jest mieszanką efektów już widocznych wcześniej. Do zatrudnienia nie wlicza się osób, które czasowo przebywają na zasiłkach opiekuńczych (w związku z zamknięciem szkół). Na spadek zatrudnienia wg GUS ma też wpływ realizacja Tarczy antykryzysowej – porozumienia o zmniejszeniu wymiaru czasu pracy w ramach tarczy antykryzysowej powodują spadek zatrudniania, które jest przeliczane na pełnozatrudnionych. Ale istotne znacznie zaczyna odgrywać także recesja spowodowana przez Covid-19, tj. nieprzedłużanie umów terminowych oraz zwolnienia. W kolejnych miesiącach prawdopodobny jest jeszcze głębszy spadek zatrudnienia – firmy dalej będą restrukturyzować działalność, pojawią się bankructwa słabszych podmiotów. Efekt ten będzie w naszej ocenie dominował nad powrotami do pracy osób przebywających na zasiłkach. Negatywnie zaskoczyły również wynagrodzenia, w kwietniu średnie wynagrodzenie spadło 2,6pp głębiej niż typowa dynamika dla tego miesiąca, co spowodowało obniżenie rocznego tempa płac do 1,9%r/r (konsensus 4,4%r/r) z 6,3% w marcu. Spadek przeciętnego wynagrodzenia to nie tylko zasługa typowego efektu dla kwietnia kiedy nie ma premii wypłacanych w marcu. Dodatkowy wpływ na spadek tempa płac miała także realizacja uelastycznienia rynku pracy na jakie pozwala Tarcza Antykryzysowa, tj. zmniejszania wynagrodzeń pracowników oraz wypłaty niższych od pensji zasiłków postojowych. Pełne dane poznamy w przyszłym tygodniu – w naszej ocenie wzrost płac spadł najmocniej w branżach handlowych i usługach. Prognozujemy, że w kolejnych miesiącach zmiany wynagrodzeń będą mniejsze, ale roczne tempo płac może przez parę miesięcy być bliskie (0- 1%r/r)” – główny ekonomista ING Banku Śląskiego Rafał Benecki
„Lockdown i zamrożenie gospodarki wywołane kryzysem koronawirusa zaczyna być widoczny w statystykach z rynku pracy. W marcu i kwietniu zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw, a więc w średnich i dużych firmach, zmalało o 187 tys. etatów. To w głównej mierze efekt działań podjętych w firmach w pierwszej fazie kryzysu, a wiec na przełomie marca i kwietnia, gdy trudna sytuacja zaskoczyła wielu pracodawców. Z badania Polskiego Instytutu Ekonomicznego przeprowadzonego w pierwszych dniach kwietnia wynikało, że 28% firm planowało wówczas redukcję zatrudnienia. Co więcej na koniec kwietnia 12% firm deklarowało, że dokonało zaplanowanych cięć etatów. Spadek zatrudnienia to także efekt zmniejszenia wymiaru godzin pracy w części przedsiębiorstw, a także opuszczenia Polski przez części imigrantów. Według danych ambasady Ukrainy w Polsce w ciągu pierwszego miesiąca obowiązywania restrykcji związanych z pandemią Covid-19 z Polski na Ukrainę wyjechało ok. 175 tys. Ukraińców. Obecnie jesteśmy już w nieco innym położeniu, bo omawiane dane GUS dotyczą kwietnia, a procesy odmrażania gospodarki ruszyły od maja. Otwarcie kolejnych punktów usługowych, handlowych i gastronomicznych, a także powrót do procesów produkcyjnych powoduje, że nastroje przedsiębiorstw w połowie maja są znacznie mniej radykalne niż jeszcze miesiąc czy półtora temu. W najnowszej fali badania z połowy maja widać, że 8% firm planuje redukcje etatów, co jest wynikiem niższym o 20 pp. względem pierwszej fali badania realizowanej w pierwszych dniach kwietnia i o 6 pp. niższym niż w połowie kwietnia. Co więcej, od ostatnich dni kwietnia pojawiają się również pierwsze sygnały otwierania nowych rekrutacji. W ostatnich dwóch falach badań 7-8 proc. badanych pracodawców deklarowało plany uruchamiania nowych rekrutacji. Nadzieje na odwilż mają zatem swoje podstawy” – zastępca dyrektora PIE ds. badań i analiz Andrzej Kubisiak
” Zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw spadło w kwietniu o 153,2 tys (-2,4% m/m). osób, więcej niż w sumie przez cały kryzys finansowy (listopad 2008-grudzień 2009). 153 tys. etatów mniej nie oznacza, że ponad 150 tys. osób straciło pracę! Zgodnie z komunikatem GUS było to wynikiem m.in. zmniejszania wymiaru etatów (element ochrony miejsc pracy w ramach Tarczy Antykryzysowej i wg nas kluczowy czynnik który obniżył liczbę etatów w gospodarce), zakończenia i nie przedłużania umów terminowych (w tym z uwagi na sytuację epidemiologiczną), a także rozwiązywania umów o pracę. Na spadek zatrudnienia wpłynęło także pobieranie zasiłków chorobowych i opiekuńczych. Roczna dynamika przeciętnego zatrudnienia wyniosła -2,1% (PKO: -0,4%; kons.:-0,8) wobec 0,3% w marcu. Dynamika wynagrodzeń w kwietniu wyraźnie wyhamowała, do 1,9% r/r wobec 6,3% r/r w marcu (PKO: 4,8% r/r, kons.: 5,0% r/r). Według GUS wpływ na to miała m.in. wypłata wynagrodzenia postojowego (kolejny element Tarczy). Uważamy, że to jeszcze nie koniec spadków, jakie widzimy na rynku pracy. Sytuacja nie jest jednak tak dramatyczna, jak wydaje się na pierwszy rzut oka. Większość ruchu w dynamice zatrudnienia i płac można naszym zdaniem wyjaśnić przesuwaniem pracowników na postojowe lub ograniczony wymiar godzinowy czasu pracy. Sugeruje to, że Tarcza Antykryzysowa spełnia swoją rolę a zakładana przez nas ścieżka bezrobocia (szczyt powyżej 10%) może być przeszacowana. Taką tezę wspiera też mniejsza niż sądziliśmy sztywność wynagrodzeń w dół, która zwiększa szanse na skuteczne „chomikowanie” pracy przez firmy. Opublikowane równolegle dane o koniunkturze konsumenckiej w maju pokazały jej poprawę, chociaż wciąż dominuje pesymizm (-30,1 pkt wobec -36,4 pkt. w kwietniu). Wciąż utrzymuje się strach przed utratą pracy, ale normalizuje się podejście do oszczędzania pieniędzy (powrót do poziomów z 4q18) oraz dokonywania ważnych zakupów. To wskazuje (zgodnie z naszym scenariuszem), że w 3q20 może dojść do odbicia konsumpcji. W dodatkowym badaniu GUS 93% respondentów wskazało, że na ich odpowiedzi miała wpływ sytuacja epidemiologiczna. Spadł jednak (wobec kwietnia) odsetek tych, którzy ocenili ten wpływ jako znaczny (46% vs 51%). Obniżyły się też obawy że pandemia doprowadzi do utraty pracy, strach o zdrowie oraz ogólną kondycję gospodarki, a także osobistą kondycję finansową. W kwietniu prawdopodobnie mieliśmy do czynienia z dnem cyklu koniunkturalnego. Warto jednak pamiętać, że koniunktura z opóźnieniem przekłada się na rynek pracy, co może implikować, że sytuacja na nim jeszcze ulegnie pogorszeniu. Dopóki funkcjonować będzie Tarcza Antykryzysowa, dopóty efekty te będą ograniczane przez działania osłonowe” – analitycy PKO Banku Polskiego.
„W kwietniu 2020 roku przeciętne zatrudnienie wynosiło 6258,8 tys. i było niższe o 2,1% w stosunku do kwietnia 2019 roku. Miesiąc wcześniej sektor przedsiębiorstw zatrudniał 6411,7 tys. osób, co oznacza spadek liczby pracujących w tym obszarze rynku o 2,4%. Warto mieć na uwadze, że pierwsze ograniczenia liczby zatrudnionych, choć na mniejszą skalę, były widoczne na przełomie lutego i marca. Kwietniowy spadek osób pracujących wiąże się ograniczeniem zatrudnienia (poprzez zwolnienia lub nieprzedłużanie umów czasowych) lub zmniejszeniem wymiaru etatu. Jednocześnie widać spadek dynamiki przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia (brutto). Średnia płaca w sektorze przedsiębiorstw wyniosła 5285,01 zł i była wyższa od przeciętnego wynagrodzenia wypłaconego w ubiegłym roku zaledwie o 1,9%. Rok wcześniej średnia płaca to 5186,12 zł, ale wzrost mierzony r/r wynosił 7,1%. Widać również spadek kwoty średniego wynagrodzenia w stosunku do marca br. Miesiąc wcześniej przeciętna płaca wynosiła 5489,21 zł. Zmniejszenie kwietniowych wynagrodzeń w stosunku do marca może mieć związek z decyzjami wielu firm o wprowadzeniu przestoju ekonomicznego lub obniżonego czasu pracy, co nierozerwalnie wiązało się ze zmniejszeniem wynagrodzeń pracowników. Powyższe dane wskazują, że epidemia koronawirusa ma negatywny wpływ na rynek pracy. O ile wcześniejsze, niewielkie spadki zatrudnienia można było tłumaczyć sytuacją na rynkach zagranicznych i wynikającymi z tego ograniczeniami w wymianie międzynarodowej, o tyle kwiecień pokazuje, że sytuacja epidemiczna zmienia warunki działania firm. Trudno obecnie powiedzieć na ile wprowadzone przez rząd rozwiązania w kolejnych wersjach tarcz antykryzysowych wpłynęły na decyzję pracodawców dotyczące utrzymania w zatrudnieniu swoich pracowników. Niemniej jednak coraz częściej słychać doniesienia o planach zwolnień grupowych nawet w dużych firmach, o stabilnej pozycji rynkowej. To pokazuje, że również perspektywy odbudowania produkcji czy usług do poziomu sprzed pandemii są oceniane jako mało realne. Dane publikowane przez GUS o wynagrodzeniach i zatrudnieniu dotyczą wyłącznie zakładów pracy zatrudniających powyżej 9 osób. Wydaje się, że sytuacja mikro i małych przedsiębiorców, mimo skierowania do nich większej liczby instrumentów wsparcia jest trudniejsza, szczególnie jeśli ich działalność jest oparta o świadczenie usług odmrażanych w dalszej kolejności. Ich wcześniejsze możliwości akumulacji kapitału, który może być wykorzystany w sytuacjach kryzysowych, były niewielkie, a poziom popytu na usługi od konsumentów indywidualnych może być niższy niż sprzed epidemii. Dlatego też trzeba liczyć się z możliwością dużej liczby zawieszonych lub zlikwidowanych małych firm, a tym samym zwiększonej liczby bezrobotnych. W kolejnych miesiącach, należy spodziewać się dalszego zmniejszania liczby zatrudnionych oraz obniżania poziomu średniego wynagrodzenia. Proces zwolnień może przyspieszyć po zakończeniu oddziaływania instrumentów wspierających zatrudnienie, których okres obowiązywania na razie został ustalony na trzy miesiące. Średnie wynagrodzenie będzie raczej utrzymywało się na obecnym poziomie lub nieznacznie spadało. Sytuacja nie sprzyja w większości firm wysuwaniu oczekiwań związanych z podwyżką płacy lub wprowadzeniem dodatkowych świadczeń ze strony pracodawcy” – ekspertka Konfederacji Lewiatan, Monika Fedorczuk
Źródło: ISBnews