Ostatnie dane z amerykańskiego rynku pracy rozczarowały, co dołożyło się do wcześniejszych wątpliwości odnośnie do tempa normalizacji polityki pieniężnej w USA. W przeciwieństwie do wyjątkowo słabego dolara, polska waluta ma ze sobą bardzo udany tydzień. Obecny zaczyna jednak oddając część zysków, a jej dalsze ruchy zależą w dużej mierze od kolejnych sygnałów z RPP. Najbliższe posiedzenie odbędzie się 8 września, oceniają analitycy Ebury: Enrique Diaz-Alvarez, Matthew Ryan, Roman Ziruk.
Rezerwa Federalna nie może być zadowolona z sierpniowego raportu o zatrudnieniu (non-farm payrolls, NFP) w USA. Niższy niż oczekiwano przyrost zatrudnienia i silny wzrost płac sugerują, że presja inflacyjna nie będzie tak przejściowa jak oczekiwano. Dolar amerykański radził sobie w minionym tygodniu wyjątkowo źle – osłabił się względem niemal wszystkich głównych walut. Doświadczył gwałtownej wyprzedaży, która kontrastowała ze wzrostem rentowności obligacji skarbowych USA. Zachowanie aktywów ryzykownych było w zeszłym tygodniu mieszane. Dla akcji nie był on specjalnie dobry, waluty rynków wschodzących jednak istotnie się umacniały. Wspierał je m.in. wzrost cen surowców do najwyższych poziomów od pięciu lat. To kolejny sygnał, że presja inflacyjna nie słabnie.
Wraz z końcem wakacji uwaga inwestorów przesuwa się na wrześniowe posiedzenia banków centralnych, z których najważniejsze będą zebrania Europejskiego Banku Centralnego w czwartek, 9 sierpnia, i Fedu za kilka tygodni. Nietypowy, stagflacyjny ton większości najnowszych danych makroekonomicznych (szczególnie z USA) sprawia, że szczególnie trudno jest przewidzieć reakcje decydentów. Spodziewamy się choć trochę ożywionej dyskusji w radzie EBC. Nie jest jednak pewne, czy ograniczenie miesięcznych zakupów obligacji w ramach programu PEPP zdobędzie wystarczające poparcie decydentów.
Ubiegły tydzień przyniósł wyraźne umocnienie polskiego złotego, który w parze z euro zszedł do najniższego poziomu od blisko dwóch miesięcy. Walucie sprzyjały słabość dolara, spadek oczekiwań dotyczących zacieśniania polityki pieniężnej w USA oraz siła euro, a w kontekście krajowym – najwyższy od 20 lat odczyt inflacji CPI. Wzrost cen rozbudził oczekiwania dotyczące podwyżek stóp procentowych – rynek szacuje, że rozpoczną się one jesienią, a w perspektywie najbliższego półrocza wzrosną łącznie o ok. 50 pb. W tym kontekście na znaczeniu zyskuje posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej w środę, 8 sierpnia. Ani rynek, ani my nie zakładamy, że przyniesie ono zmiany stóp. Istotne zmiany oficjalnej retoryki również stały się mniej prawdopodobne po opublikowanym 6 sierpnia wywiadzie z przewodniczącym RPP. Adam Glapiński wyraźnie tonuje oczekiwania, co waży negatywnie na złotym na początku tego tygodnia.
Wstępny raport o inflacji w strefie euro z zeszłego wtorku zaskoczył konsensus. Zarówno główna, jak i bazowa stopa inflacji mocno wzrosły (odpowiednio do 3% i 1,6%) i tylko częściowo można to przypisać czynnikom jednorazowym. Wydaje się jasne, że EBC musi stawić czoła temu samemu problemowi co Fed: jak radzić sobie z utrzymującą się presją inflacyjną, mimo że sytuacja na rynku pracy nie wróciła jeszcze do poziomu sprzed pandemii. Biorąc pod uwagę, że są solidne argumenty zarówno za szybszą normalizacją, jak i za wstrzymywaniem się z gwałtownymi ruchami w polityce monetarnej, posiedzenie 9 września zapowiada się na wyważone. Spodziewamy się dostrzec jednak przynajmniej początek poważnych rozdźwięków pośród członków Rady Prezesów, co może być korzystne dla euro.
Przez raport NFP przebijają stagflacyjne sygnały: widzimy rozczarowująco niski przyrost miejsc pracy przy jednoczesnym silnym wzroście płac. Choć ten wzrost w innych warunkach byłby dobrą wiadomością, należy zauważyć, że nie nadąża za cenami, a więc realnie mamy do czynienia ze spadkiem płac. Podobnie jak w przypadku EBC oczekujemy zwiększenia intensywności debaty w Fedzie, ponieważ coraz trudniej określić, czy w tych warunkach dodatkowe wsparcie monetarne przynosi więcej pożytku czy szkody. Niezależnie od tego osłabienie dolara pomimo rosnących rentowności (podczas gdy zwyczajowo podążają w tym samym kierunku) łatwiej wyjaśnić w kontekście stagflacyjnym.
Dane z Wielkiej Brytanii sugerują, że trwa tam ożywienie gospodarcze, a rynki spodziewają się mocnego odczytu PKB z lipca w tym tygodniu. Niemniej Bank Anglii również będzie musiał zmierzyć się z globalnym dylematem spowodowanym silną presją inflacyjną mimo pewnego zastoju na rynku pracy. Uważamy, że obecne oczekiwania rynkowe dotyczące redukcji zakupów obligacji skarbowych i przyszłych podwyżek stóp w Wielkiej Brytanii są zbyt gołębie. Czekamy na wrześniowe posiedzenie banku, które może dać przyczynek do umocnienie funta.
Frank szwajcarski kontynuował trend spadkowy i był w zeszłym tygodniu najgorzej radzącą sobie walutą G10. Poprawa sentymentu do ryzyka po sympozjum w Jackson Hole była kontynuowana w poprzednim tygodniu. Aprecjację walut rynków wschodzących i tych najbardziej zmiennych, reagujących na zmiany nastrojów, wsparły dodatkowo rozczarowujące dane ekonomiczne z USA. Sprawiły one, że inwestorzy preferowali bardziej ryzykowne inwestycje zamiast walut safe haven.
Zeszłotygodniowe dane ze Szwajcarii były mieszane. Nieco rozczarował wzrost PKB w drugim kwartale o 1,8% w stosunku do poprzednich trzech miesięcy. Inflacja w sierpniu zaskoczyła z kolei na plus, osiągając poziom 0,9%, najwyższy od końcówki 2018 r. Nie jest to kwestia wyłącznie efektu bazy. W ujęciu miesięcznym wzrost cen w 2021 r. był dodatni nie tylko w sierpniu, lecz we wszystkich miesiącach z wyjątkiem jednego. Jest jednak mało prawdopodobne, by spowodowało to zmianę tonu Szwajcarskiego Banku Narodowego, szczególnie biorąc pod uwagę, że frank pozostaje stosunkowo silny, co przeciwdziała większemu wzrostowi cen.
Źródło: ISBnews