Złoty pozostaje stabilny, blisko poziomów z wczorajszego zamknięcia. O godzinie 09:29 za euro trzeba było zapłacić 4,5365 zł, szwajcarski frank kosztował 4,3205 zł, dolar 3,9930 zł, a brytyjski funt 5,4430 zł. Popołudniowe dane inflacyjne z USA mogą wstrząsnąć rynkami i zakończyć stabilizację notowań złotego.
Wydarzeniem środy na rynkach finansowych jest publikacja najnowszych danych o inflacji w USA. Ujrzą one światło dzienne o godzinie 14:30. Prognozuje się, że w grudniu inflacja konsumencka (CPI) przyspieszyła do 7% w relacji rocznej z 6,8% w listopadzie i sięgnęła poziomu nieobserwowanego od 40 lat. Towarzyszyć temu ma wzrost inflacji bazowej CPI do 5,4% z 4,9% r/r.
Wyższa od prognoz inflacja w USA, co podobnie jak w większości największych gospodarek, jest obecnie bardziej prawdopodobnym scenariuszem niż zaskoczenie w postaci niższego od oczekiwań wzrostu cen płaconych przez konsumentów, dodatkowo rozgrzeje dyskusję o potrzebie zaostrzenia polityki monetarnej przez amerykańską Rezerwę Federalną, zakotwiczając przy okazji oczekiwania na aż cztery podwyżki stóp procentowych w 2022 roku. To zaś miałoby proste przełożenie na pogorszenie nastrojów na rynkach globalnych i umocnienie dolara. W obu przypadkach są to czynniki, które będą działać na niekorzyść złotego i innych walut krajów zaliczanych do rynków wschodzących.
Na możliwe osłabienie złotego wskazuje nie tylko ryzyko wyższej od prognoz inflacji w USA i negatywnego jej wpływu na rodzimą walutę, ale również obserwowane na wykresach EUR/PLN i USD/PLN wyczerpywanie się potencjału spadkowego obu tych par, co w połączeniu ze sporym już ich wyprzedaniem, niesie ze sobą ryzyko wzrostowej korekty, a w skrajnym przypadku nawet odwrócenia tendencji ze spadkowej na wzrostową.
Źródło: ISBnews / Marcin Kiepas, analityk Tickmill