Sytuacja na rynku ropy naftowej niezmiennie budzi emocje inwestorów. Po dynamicznych zwyżkach cen tego surowca pod koniec kwietnia i w maju, dynamika wzrostów zaczęła spowalniać, ale strona popytowa i tak już od wielu tygodni się nie poddaje. Wzrosty były podtrzymywane także w ostatnich tygodniach, a sierpień przyniósł już piątą z rzędu miesięczną zwyżkę cen ropy naftowej.
Na początku września widoczne zaczyna być jednak zwątpienie inwestorów w zasadność dalszych wzrostów na rynku ropy. W środę notowania ropy Brent zniżkowały o 2,5%, a ceny ropy WTI spadły o prawie 3%.
Dane dotyczące zapasów paliw w USA wspierały kupujących. Departament Energii USA podał, że zapasy ropy w Stanach Zjednoczonych w poprzednim tygodniu spadły o 9,36 mln baryłek, podczas gdy spodziewano się zniżki o niecałe 2 mln baryłek. Jednocześnie, wyraźnie spadły też zapasy benzyny i destylatów w tym czasie.
Powyższe dane nie zdołały jednak zatrzymać środowej zniżki. Wynika to z faktu, że pozostałe dane makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych już nie były tak dobre. Wątpliwości budzi zwłaszcza kondycja amerykańskiego rynku pracy, która często uznawana jest za najważniejszy wskaźnik świadczący o stanie sytuacji w USA. Poza tym, kończy się sezon letnich wyjazdów, który sezonowo sprzyja większemu popytowi na paliwa; to oznacza, że wraz z nadejściem jesieni potencjał do utrzymywania się popytu na ropę na wysokim poziomie będzie się zmniejszał.
Naturalnie, nie tylko sytuacja w USA będzie istotna dla kształtowania się cen ropy. Nie mniej emocji budzą dane prezentowane przez OPEC. W ostatnich dniach pokazały one, że produkcja ropy w kartelu wzrosła w sierpniu, kontynuując trend z lipca. Podobnej tendencji należy oczekiwać w kolejnych miesiącach, ponieważ państwa OPEC+ są obecnie w trakcie procesu stopniowego zwiększania wydobycia po wcześniejszych ogromnych cięciach produkcji.
Źródło: ISBnews / Paweł Grubiak, Superfund TFI