Na rynku ropy naftowej nastroje inwestorów wykazują się ostatnio dużą zmiennością, a to naturalnie odbija się na cenach surowca. Jeszcze w poprzednim tygodniu przez rynek ropy przetoczyła się fala wyprzedaży, a w piątek ceny spadły do najniższych poziomów od połowy września, czyli od prawie trzech tygodni.
Jednak poniedziałkowa sesja przyniosła znaczącą zmianę sytuacji na rynku ropy naftowej: ceny ropy dynamicznie zwyżkowały, nadrabiając znaczącą część strat z czwartku i piątku. Poniedziałek zakończył się dla cen ropy WTI wynikiem prawie 6% na plusie i przekroczeniem poziomu 39 USD za baryłkę, natomiast dla ropy naftowej Brent wynik wyniósł ponad 5% na plusie i ponowne przekroczenie poziomu 41 USD za baryłkę.
Skąd ta nagła zmiana? Wynika ona przede wszystkim z faktu, że w coraz większym stopniu na nastroje inwestorów wpływają kwestie polityczne, które nakładają się na i tak dużo zróżnicowanych doniesień związanych z rozwojem pandemii. W ostatnich dniach głównym tematem przewijającym się przez media było wykrycie koronawirusa u Donalda i Melanii Trump, które pod koniec poprzedniego tygodnia wywołało znaczące przeceny na wielu rynkach, w tym właśnie na rynku ropy naftowej.
Jednak w weekend ze Stanów Zjednoczonych docierały uspokajające informacje o dobrym stanie zdrowia amerykańskiego prezydenta. To wywołało ulgę wśród inwestorów i falę optymizmu, która przetoczyła się przez m.in. rynek ropy naftowej.
Pomijając wspomniane czynniki, na rynku ropy naftowej fundamentalnie zmienia się niewiele. Czynnikiem ograniczającym potencjał do wzrostu cen tego surowca jest rosnąca produkcja ropy naftowej w OPEC, wynikająca przede wszystkim ze wzrostu wydobycia w Libii. Obecnie ten czynnik równoważony jest jednak doniesieniami o strajku pracowników platform wiertniczych w Norwegii, który przyczynił się do spadku tamtejszej produkcji ropy naftowej.
Źródło: ISBnews / Paweł Grubiak, Superfund TFI