Z tytułu podatku od gier legalni bukmacherzy wpłacili ponad 800 mln zł za 2020 r., podało Stowarzyszenie Graj Legalnie. Setki milionów złotych z tytułu podatków każdego roku omijają jednak budżet państwa. Powodem są – jak podkreśla Stowarzyszenie – firmy działające bez zezwolenia Ministerstwa Finansów, które tworzą szarą strefę stanowiącą kilkadziesiąt procent całego rynku bukmacherskiego.
19 firm bukmacherskich posiadających zezwolenie Ministra Finansów na urządzanie zakładów wzajemnych w Polsce w 2020 r. wygenerowało obroty na poziomie ponad 7,2 mld zł, podano również.
„Największym bukmacherem w Polsce jest STS. Spółka kierowana przez Mateusza Juroszka kontroluje już 45,8% licencjonowanej części sektora, w porównaniu do 45,1% na koniec 2019. Bukmacher zanotował także wzrost przychodów z 3,081 mld zł do 3,319 mld zł. Jak szacuje Graj Legalnie, spadek przychodów z ponad 2,1 mld zł do około 2 mld zanotował wicelider – Fortuna. Firma straciła również udziały rynkowe z 30,9% do 27,8%. Podium zamyka forBET (6,6% udziałów vs 6% w 2019 roku)” – czytamy w komunikacie.
Kolejne legalne firmy bukmacherskie w zestawieniu to Betclic (4,2% udziałów vs 1,7% r/r), LV Bet (2,7% vs 3,5% r/r), Betfan (2,6% vs 1,6% r/r), Totolotek (2,3% vs 4,6% r/r), Totalbet (2,2% vs 1,6% r/r) i eToto (2% vs 2,2% r/r). Inni gracze zaś kontrolują pozostałe 3,7% rynku.
„Rok 2020 był dla branży bukmacherskiej bardzo przewrotny. Po dobrym początku przeszedł II kwartał związany z lockdownem światowego sportu. Straty poniesione w tamtych miesiącach udało się nadrobić najbardziej elastycznym firmom posiadającym zdywersyfikowaną ofertę, a także z rozwiniętym produktem oraz technologią. Tutaj najlepszym przykładem jest lider rynku – STS. Firma, mimo spadku przychodów w II kwartale, wypracowała na koniec 2020 roku lepszy wynik niż w poprzednich 12 miesiącach. Pandemia odbiła się także na lokalach stacjonarnych przyjmowania zakładów. Większość z nich została bowiem zamknięta w czasie lockdownu. Po otwarciu ruch w wielu lokalach nie powrócił do stanu sprzed pandemii, a część klientów przeniosła się do kanału online. W obliczu tej trudnej sytuacji nie poradził sobie Totolotek, który niedawno ogłosił zamknięcie wszystkich swoich punktów stacjonarnych. Obronili się liderzy” – powiedziała prezes Stowarzyszenia Graj Legalnie Katarzyna Mikołajczyk, cytowana w komunikacie.
„W naszej ocenie, na polskim rynku bukmacherskim nie ma dziś miejsca na tyle firm, ile obecnie posiada licencję Ministerstwa Finansów (19). Nawet w obliczu wzrostu obrotów branży rok do roku. Miarodajny jest bowiem nie obrót, a wpływ firm bukmacherskich po uwzględnieniu wypłaconych wygranych i podatku od gier, którego poziom jest bardzo wysoki (12%). Nie pozwala on w dłuższej perspektywie na uzyskanie rentowności większości działających spółek. Kluczowa jest również szara strefa szacowana na kilkadziesiąt procent. Z jednej strony, firmy które w niej działają, odbierają przychody licencjonowanym graczom. Z drugiej – uszczuplają budżet państwa o kilkaset milionów złotych rocznie z tytułu niezapłaconych podatków” – podsumowała Mikołajczyk.
Źródło: ISBnews