Zaległe zadłużenie browarów w Polsce wzrosło do 31,9 mln zł na koniec marca br. z 25,7 mln zł rok wcześniej, natomiast nieopłacone zobowiązania sklepów alkoholowych urosły w tym czasie do 71,6 mln zł z 64,6 mln zł, wynika z danych zebranych w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor i bazie BIK.
Według danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor i bazy BIK odsetek producentów piwa, którzy nie radzą sobie z terminowym spłacaniem zobowiązań spada, jednak nominalnie liczba nierzetelnych dłużników rośnie, a zadłużenie każdego z nich wynosi średnio 840 tys. zł. Z kolei zaległe zadłużenie sklepów wyspecjalizowanych w sprzedaży alkoholu wzrosło o blisko 11% r/r, a nadmiernie zadłużony jest 1 na 10 sprzedawców, co oznacza, że średnie zobowiązania każdego z dłużników wzrosły do blisko 81 tys. zł.
„Malejąca produkcja i sprzedaż wpływają na sytuację finansową całej branży. Jeszcze 5 lat temu średnie zaległe zobowiązania browaru wpisanego do rejestru BIG InfoMonitor i widocznego w bazie BIK oscylowało na poziomie 43 tys. zł. Zadłużenie całej branży wzrosło w tym czasie z 1,38 mln zł do blisko 32 mln zł! Swój udział w tej kwocie ma 9,4% wszystkich działających, zawieszonych i zamkniętych producentów, którzy widnieją w naszych bazach. A to spory i tym samym ryzykowny odsetek” – powiedział prezes BIG InfoMonitor Sławomir Grzelczak, cytowany w komunikacie.
Rynek kurczy się z roku na rok – w 2018 roku Polacy wypili blisko 40 mld litrów piwa, zaś w 2023 r. było to 30,6 mld litrów, gdy spożycie skurczyło się o 200 mln litrów, czyli o 6,1% r/r, wskazano.
BIG InfoMonitor zaznaczył też, że browary coraz częściej zmuszone są podnieść cenę swoich produktów i w 2023 roku zanotowały one skok średnio o 15,2%, a mimo to, 65% mężczyzn i 48% kobiet deklaruje, że wydaje co miesiąc określoną sumę na alkohol – średnio 70 zł. Najwięcej na ten cel przeznaczają mieszkający w małych miastach i dobrze wykształceni mężczyźni w średnim wieku (45-55 l.). Największy odsetek kupujących alkohol odnotowano w woj. świętokrzyskim (71%), najmniejszy natomiast w opolskim. Mieszkańcy Podkarpacia wydają na alkohol najwięcej, bo średnio ponad 145 zł miesięcznie. Najbardziej oszczędni są konsumenci w woj. kujawsko-pomorskim i podlaskim, którzy przeznaczają na ten cel średnio poniżej 30 zł w miesiącu.
Według BIG InfoMonitor wzrost kosztów, inflacja, zmiana nawyków konsumentów to nie wszystko, z czym muszą się mierzyć producenci i sprzedawcy nie tylko piwa, ale wszystkich alkoholi. Coraz częściej bowiem w wypowiedziach czołowych polityków pojawia się pomysł ograniczenia sprzedaży alkoholu na stacjach paliw. Instytucje odpowiedzialne za zdrowie Polaków przekonują, że jest to krok konieczny, by zmniejszyć wysoki poziom spożycia alkoholu w kraju. Z drugiej jednak strony ekonomiści podnoszą argument o ogromnym spadku dochodów nie tylko samych stacji, ale też budżetu państwa.
„Zakaz oznacza dla niektórych stacji nawet o 50% mniejsze przychody. Część z nich może nie przetrwać takiego spadku. W mniejszych miejscowościach często są to małe prywatne biznesy, które kupują paliwo od dużych koncernów i dla nich sprzedaż alkoholu stanowi duży udział w uzyskiwanych przychodach. Jeśli chodzi o wpływy do budżetu państwa związane z produkcją i sprzedażą alkoholu, to pochodzą one z VAT, akcyzy oraz danin (PIT, CIT, ZUS itd.) płaconych przez branżę, a od jakiegoś czasu także z tzw. podatku od małpek, czyli wódki w małych butelkach. W sumie jest to rocznie kwota ok. 25 mld zł” – zaznaczył prezes BIG InfoMonitor.
„Jednak według PARP koszty społeczno-ekonomiczne związane z nadmiernym spożyciem alkoholu sięgają ponad 90 mld zł rocznie, więc znacznie przekraczają wpływy do budżetu. Jest to więc trudny, kontrowersyjny temat zarówno od strony społecznej jak i ekonomicznej” – dodał.
Źródło: ISBnews