Czwartkowe notowania na rynku w Warszawie przyniosły grę o kontynuację dwudniowego rajdu byków.
W pierwszej fazie rozdania WIG20 próbował posilać się dalszym umocnieniem złotego do dolara, ale jeszcze w przedpołudniowej fazie sesji popyt zderzył się z kontrującą podażą. W efekcie układ sił, w którym handel miał dość jednokierunkowy przebieg, zmienił się w mocne zwarcie kupujących ze sprzedającymi. W finale przesunięcie WIG20 wyniosło ledwie 0,22 procent, ale obrót sięgnął 1,38 mld złotych. Nie ma zatem wątpliwości, iż w grze były kapitały realizujące zyski, jaki i liczące na kontynuację dwudniowego rajdu. Oddech rynku wskazuje, iż liderzy wczorajszego rozdania nie dysponowali siłą z poprzednich sesji, ale też trudno znaleźć spółki naprawdę ważne dla indeksu WIG20, które wykazałyby się jakąś nadmierną słabością. Całość składa się w obraz skonsolidowania ostatnich wzrostów, które – trzeba o tym pamiętać – były w części zbudowane na umocnieniu złotego. Sesja wpisała się w szerszy obraz rynku, w którym WIG20 ma za sobą szybką, przeszło 13-procentową falę wzrostową z rejonu 2144 pkt. Również w tej perspektywie rynek domaga się korekty, a wskaźniki wręcz ostrzegają przed lokalnym wykupieniem rynku blue chipów. Nie zmienia to jednak faktu, iż WIG20 zdołał utrzymać się nad 2400 pkt. i wykreślić nowe maksimum lokalnej fali wzrostowej. Takie elementy wykresu wskazują na siłę popytu i średniookresowe pozycjonowanie się graczy do spotkanie WIG20 z rejonem 2480 pkt., gdzie lokuje się dotychczasowy szczyt obecnej hossy. Spoglądanie poza strefę oporów 2500-2480 pkt. może jawić się dziś jako przedwczesne, ale po trzech tygodniach marszu byków oczekiwania kupujących zostały poszerzone, a apetyty budowane są już na kontynuacji hossy i w grze pod wybicie WIG20 nad 2500 pkt.
Źródło: DM BOŚ / Adam Stańczak