Efekty środowych „gołębich” sygnałów ze strony Fedu okazały się krótkoterminowe, a rentowności amerykańskich obligacji szybko powróciły do wzrostów, które mogą potrwać jeszcze nawet trzy miesiące, ocenił członek zarządu Skarbiec Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych (Skarbiec TFI) Jarosław Jamka w rozmowie z ISBnews. Wtedy – w maju lub czerwcu – będzie można powiedzieć więcej na temat perspektyw inflacji i PKB – w tym, czy ogłoszone wczoraj projekcje Fedu mają szanse się sprawdzić.
„Przez mniej więcej najbliższe trzy miesiące, do połowy czerwca, rynki zobaczą to, co teraz mocno dyskontują, czyli wyższy wzrost gospodarczy i wyższą inflację. Później te serie danych powinny zacząć słabnąć. Dlatego możliwa jest kontynuacja wzrostu rentowności – amerykańskie obligacje 10-letnie mogą jeszcze wzrosnąć z obecnego poziomu 1,72% do 1,8% czy 1,9%. Jednocześnie będzie też presja na Fed, żeby podjął działania podobne, jak inne banki centralne, zmierzające do ograniczenia wzrostu rentowności. Jest też szansa, że w międzyczasie rynek trochę 'ochłonie’ i poczeka na dane, przede wszystkim dotyczące inflacji w maju i kolejnych miesiącach, aby ocenić, czy ten wzrost inflacji może być tylko przejściowy, jak twierdzi Fed” – powiedział Jamka z rozmowie z ISBnews.
Większość prognoz zakłada, że szczyt inflacji w USA nastąpi około maja. Pozostaje pytanie, na ile rynek uwzględnił już ten wzrost inflacji w obecnych cenach obligacji i jak zareaguje, jak już zobaczy wyższe odczyty inflacji.
„Tymczasem możliwe, że będziemy mieć jakąś próbę testowania Fedu, który będzie musiał zrobić coś więcej niż wczoraj, kiedy uspokoił rynki, ale tak naprawdę nic nowego rynkom nie zaproponował, poza tym, że był trochę bardziej gołębi niż oczekiwania. Nie zaproponował żadnego z narzędzi, które stosują obecnie inne banki centralne na świecie, próbując kontrolować wzrost rentowności obligacji” – dodał.
Według niego, kluczowa informacja ze środowego posiedzenia Fedu dotyczy prognoz na 2022 i 2023 rok. Mediana prognoz dotyczących wzrostu PKB wynosi obecnie 6,5% na 2021 r. (wobec 4,2% w grudniowej projekcji), 3,3% na 2022 r. (wobec odpowiednio 3,2% oczekiwanych w grudniu) oraz 2,2% na 2023 r. (wobec odpowiednio 2,4%).
„Obecnie mamy kolejny olbrzymi impuls fiskalny, 1,9 bln USD – w połączeniu z impulsami z poprzednich miesięcy, sięga on już ok. 25% amerykańskiego PKB. Dlatego uważam, że zmiany prognoz na 2022-2023 są ważniejsze, bo tam nie widać efektu kolejnego impulsu fiskalnego – inflacja w tych latach rośnie tylko o 0,1 pkt proc. wobec poprzedniej projekcji, a stopa bezrobocia spada jedynie o 0,2-0,3 pkt. Czyli cały wielki boom, który mamy na wychodzeniu z recesji w obecnym roku (koniec pandemii, otwieranie się gospodarek, odroczony popyt, impuls fiskalny) – on jest krótkoterminowy, nie ma dłuższego efektu, działa mocno, ale tylko w tym roku” – wskazał członek zarządu.
Podkreślił, że wiele badań ankietowych wskazuje na to, że osoby, które otrzymują dodatkowe środki w ramach impulsów fiskalnych w USA tylko do ok. 40% wydaje na konsumpcję, a pozostałą część przeznacza na oszczędności, spłatę długu czy ewentualnie na inwestycje na rynkach kapitałowych. Jednocześnie stopa oszczędności w USA już teraz jest wyższa niż przed pandemią i może zostać na wyższych poziomach przez dłuższy czas.
„To jest kluczowe – Fed też zakłada, że ten efekt będzie mocny – zwłaszcza w przypadku inflacji, która będzie rosła do maja m.in. ze względu na efekt bazy, będzie mocny wzrost gospodarczy i spadek bezrobocia. Ale ten impuls szybko wygaśnie – inflacja od czerwca może spadać, wzrost gospodarczy w III i IV kwartale będzie już spowalniać, bo nie możemy zakładać, że co kwartał będziemy mieć kolejny impuls fiskalny na 2 biliony USD” – powiedział Jamka.
Przypomniał, że po grudniowym „zastrzyku” w wysokości 900 mld USD w styczniu nastąpił skokowy wzrost wydatków konsumenckich, ale już w lutym ich dynamika wyraźnie zmalała, co w jakimś stopniu może podkreślać krótkoterminowy charakter transferów fiskalnych na zachowania konsumentów.
Zwrócił też uwagę, że obecnie rządzącym demokratom trudno będzie akceptować kolejne tak duże bodźce fiskalne.
„W przyszłym roku będą wybory uzupełniające, a część demokratów wygrała w okręgach konserwatywnych, gdzie względnie źle patrzy na takie rozwiązania. Stąd możliwy jest opór nawet we własnej partii. Tak więc w przyszłości będzie trudniej o nowe impulsy fiskalne i być może za rok zobaczymy dziurę fiskalną, tzw. fiscal cliff, bo nawet wprowadzanie kolejnych, ale niższych impulsów fiskalnych oznacza ubytek w PKB, który normalnie mógłby być uzupełniony przez sektor prywatny, ale obecne impulsy fiskalne są tak duże, że nawet zwiększone wydatki po stronie prywatnej mogą okazać się zbyt małe” – stwierdził.
Fed utrzymał w środę stopy procentowe bez zmian, zgodnie z oczekiwaniami. Zapowiedział także kontynuację skupu aktywów na dotychczasowym poziomie co najmniej 120 mld USD miesięcznie.
Skarbiec Holding jest grupą, której przedmiotem działalności jest zarządzanie funduszami inwestycyjnymi (fundusze inwestycyjne otwarte, specjalistyczne fundusze inwestycyjne otwarte, fundusze inwestycyjne zamknięte) oraz usługi zarządzania portfelami instrumentów finansowych na zlecenie. Skarbiec Holding S.A. jest jedynym akcjonariuszem Skarbiec TFI S.A., które powstało w 1997 roku jako piąte towarzystwo funduszy inwestycyjnych w Polsce i jest jednym z największych towarzystw niezależnych od jakiejkolwiek grupy bankowo-finansowej w Polsce.
Źródło: ISBnews