Na rynek powróciła zmienność. W piątek wobec rozliczania kontraktów terminowych obserwowaliśmy spore cofnięcie na rynku akcji, ale w tym tygodniu zmienność wcale nie musi być mniejsza. Czeka nas wiele decyzji banków centralnych, a wisienka zostanie zaserwowana zaraz na samym początku. Od dawna oczekiwana decyzja Rezerwy Federalnej będzie opublikowana w najbliższą środę o godzinie 20:00. To czy Fed stopy podniesie czy nie, nie ma większego znaczenia. Większe znaczenie ma retoryka, która zaserwuje nam najważniejszy bank centralny na świecie.
W zeszłym tygodniu EBC zaserwował nam sporo zmienności na rynku. Bank dostarczył podwyżkę, ale jednocześnie wskazał, że najprawdopodobniej jest to już koniec podwyżek. Bank utrzymał dosyć wysokie prognozy dotyczące inflacji, ale wskazuje, że w terminie prognozy uda się osiągnąć cel. To właśnie sugestia końca podwyżek doprowadziła do sporych ruchów na rynku – euro straciło grunt „pod stopami”, a europejskie indeksy rozpoczęły mocną szarżę na północ. W piątek duża część ruchów została zniesiona, ale wydźwięk pozostaje bez zmian – EBC osiągnął szczyt, teraz czeka nas stabilizacja i prawdopodobnie w perspektywie kilku-kilkunastu miesięcy czekają nas pierwsze obniżki. To właśnie ewentualna zmiana retoryki lub jej utrzymanie będzie kluczowe dla inwestorów czekających na decyzję Fedu. Jeśli ten zdecyduje się na utrzymanie stóp procentowych bez zmian (tego oczekuje rynek), ale wskaże że wciąż dalsze podwyżki są prawdopodobne, dolar może zyskać, a indeksy giełdowe stracić. Fed ma w zasadzie podstawę do tego, żeby utrzymać jastrzębią retorykę: ceny nieruchomości zaczynają powoli odbijać, postawa konsumentów w postaci sprzedaży detalicznej wypada pozytywnie, a inflacja PPI za sprawą wysokich cen benzyny bardzo mocno wzrosła. Oczywiście Fed wie o tym, że na niektóre rzeczy ma bardzo ograniczony wpływ. Takim czymś jest oczywiście ropa naftowa. Jesteśmy po sierpniowym raporcie z rynku pracy, który pokazał najwolniejszy wzrost zatrudnienia od wielu miesięcy, a stopa bezrobocia w końcu odbiła (choć w związku z pojawieniem się większej ilości osób na rynku pracy). To właśnie te dane, które pokazują w końcu spowolnienie mogą przekonać Fed, że dalsze podwyżki nie mają sensu i pora na dłuższe utrzymanie stóp. W takim wypadku możliwa byłaby reakcja antydolararowa. Oprócz tego możliwy jest też scenariusz gołębiej podwyżki, tak jak zrobił to EBC. Ostatnia podwyżka i jasne wskazanie, że jest to w zasadzie koniec cyklu.
Tymczasem złoty nie ma najlepszej passy, nawet przy oczekiwaniu końca podwyżek, czy to w strefie euro czy w Stanach Zjednoczonych. Oprócz samej decyzji Fed czeka nas sporo innych decyzji banków centralnych: Banku Anglii, Szwajcarskiego Banku Centralnego, banków skandynawskich, Banku Centralnego Turcji czy w końcu Banku Japonii. Wobec tego zmienność w drugiej części tygodnia będzie naprawdę podwyższona. Przed 10:00 za euro płacimy 4,6455 zł, za dolara 4,3568 zł, za franka 4,8607 zł, za funta 5,3960 zł.
Źródło: XTB / Michał Stajniak