Na rynku nie docenia się negatywnych dla koniunktury, odłożonych w czasie, efektów gwałtownych podwyżek stóp procentowych z lat 2022-2023, ocenia w rozmowie z ISBiznes.pl wiceprezes Pekao TFI odpowiedzialny za Pion Zarządzania Aktywami Jacek Babiński. Podkreślił, że „hard landing” Towarzystwo traktuje jako realny scenariusz i ryzyko. W efekcie Pekao TFI pozostaje pozytywnie nastawione do rynku obligacji, natomiast do rynków akcji podchodzi bardzo ostrożnie i defensywnie.
„Nasze główne tezy inwestycyjne z początku roku 2023 pozostają bez zmian. Wbrew obecnej 'modzie’, nie skreślamy niesympatycznego dla wszystkich nas, ale – naszym zdaniem – nadal realnego scenariusza 'hard landingu’ – twardego lądowania. Obawiamy się, że gospodarki, zwłaszcza tak mało elastyczne, jak te zachodnioeuropejskie, mogą w pewnym momencie nie wytrzymać warunków narzucanych przez Europejski Bank Centralny. Ten bowiem spóźniony w walce z inflacją, i chyba przestraszony jej uporczywością, ewidentnie rzucił się w pościg za znikającym za horyzontem celem inflacyjnym” – – powiedział Babiński w rozmowie z ISBiznes.pl.
Według niego, „to ciekawe”, że większość tak optymistycznie widzi rzeczywistość, która przecież krzyczy choćby wskaźnikami aktywności gospodarczej PMI.
„Te dla przemysłu w Europie Zachodniej, zwłaszcza w Niemczech, są fatalne. Twarde lądowanie jest więc dla nas nie jakimś wydarzeniem z gatunku science-fiction, ale realnym ryzykiem. Realnym scenariuszem. Zresztą obawiamy się, że bez takiego gospodarczego 'przesilenia’, bez pogorszenia sytuacji na rynkach pracy, bardzo trudno będzie myśleć o trwałym sprowadzeniu inflacji do celów banków centralnych. Bo mocny rynek pracy i presja płacowa na dłuższą metę utrudnią spadek inflacji” – dodał wiceprezes.
W efekcie Pekao TFI „bardzo ostrożnie i defensywnie” podchodzi do rynków akcji.
„Skoro za realne uznajemy ryzyko 'hard landingu’, to z wielką ostrożnością podchodzimy do tych aktywów, które do podtrzymania notowań potrzebują przyspieszającego wyraźnie wzrostu gospodarczego. Czyli do rynku akcji, którego niemal euforyczne zachowanie – w naszym odczuciu – cokolwiek kłóci się zarówno z sytuacją bieżącą, jak i – co ważniejsze – z możliwym scenariuszami rozwoju sytuacji. Jeśli uznajemy ryzyko twardego lądowania za realne, to nie moglibyśmy ze spokojnym sercem zwiększać zaangażowania w akcje tam, gdzie nie jest to wpisane w filozofię danego funduszu” – powiedział Babiński.
Pekao TFI widzi ryzyko korekt spadkowych kursów akcji, które – na wybranych rynkach i w wybranych sektorach – można wykorzystać do selektywnych zakupów akcji, do akumulacji na długi termin.
„Wyceny na polskim rynku akcji uważamy za bardziej korzystne od wycen na zachodnich parkietach. Preferujemy strategie defensywne i dywidendowe. Kluczem będzie selekcja” – stwierdził wiceprezes.
Jednocześnie podkreślił, że Pekao TFI ma „świetne fundusze typowo akcyjne, w których DNA była, jest i będzie eskpozycja na akcje”.
„I które bardzo dobrze zarabiały na zwyżkach kursów i indeksów. Ale i w tych funduszach już teraz stawiamy na selekcję, strategie defensywne i dywidendowe. Z jednej strony, obawiamy się korekt na rynkach akcji, ale z drugiej – jeśli się wydarzą – będziemy analizowali je pod kątem ewentualnego kupowania starannie przebranych i wybranych tańszych akcji na długi czas. Nie zamierzamy jednak 'gonić rynku’ i zwiększać zaangażowania po takich mocnych wzrostach kursów. Czekamy spokojnie na korekty i okazje do długoterminowych zakupów” – powiedział Babiński.
Podkreślił, że podstawową tezą inwestycyjną Towarzystwa pozostaje zamiar wykorzystania okazji, jaką rok 2023 dał inwestorom na rynkach obligacji.
„Nadal wysokie rentowności obligacji i realna perspektywa dalszego spadku inflacji w najbliższych kwartałach to przesłanka za tym, by korzystać – póki można – z tych rynkowych okoliczności. Zwłaszcza, że nie są one dane na zawsze! Nasze mocne pozytywne nastawienie na stałokuponowe obligacje skarbowe było i jest założeniem taktycznym (na rok, góra – dwa lata). Nadal uważamy, że jest to czas na inwestowanie w te papiery, ale mamy świadomość, że np. za pół roku to zdecydowane nastawienie może nie być już tak aktualne, bo kończy się najłatwiejsza faza dezinflacji. Inflacja, po spadku do np. 4-5% rocznie może zakotwiczyć tam na dłużej, wahać się wokół tych poziomów lub nawet ponownie zacząć rosnąć. Takie otoczenie byłoby już znacznie trudniejsze dla obligacji stałokuponowych” – zakończył wiceprezes.
Źródło: ISBnews