Ostatnie dni przynoszą coraz gorsze wiadomości dotyczące perspektyw inflacyjnych. Najpierw okazało się, że już w listopadzie inflacja wyniosła blisko 8%, następnie URE pokazał dość szokujący planowany wzrost cen energii i gazu od przyszłego roku, a teraz sytuacja na energetycznym rynku w Europie wskazuje, że to może nie być jeszcze koniec.
Ceny gazu w Europie znów rosną, tym razem jednak ten wzrost jest znacznie szybszy niż wczesną jesienią. W samym tylko grudniu cena gazu na wolnym rynku wzrosła o blisko 100% i jest wyższa niż w ubiegłym roku o… 8-10 razy! Oczywiście nie oznacza to automatycznie takich podwyżek dla całej gospodarki, sytuacja na ten moment wynika m.in. z mocnego spadku temperatur przy jednocześnie niskim stopniu wypełnieniu magazynów. Widać jednak, że ambitne cele klimatyczne UE rozminęły się z sensownym planowaniem i Europa jest na łasce Rosji, która wykorzystuje takie momenty jak ten, aby jeszcze przykręcić kurek z gazem. Jak pokazało obwieszczenie URE z ubiegłego tygodnia, wcześniej czy później odbija się to na firmach i konsumentach. Już teraz jest spore ryzyko dwucyfrowej inflacji w Polsce w drugim kwartale przyszłego roku, a obecna sytuacja tylko je powiększa.
Szeroki rynek jednak specjalnie się tym nie przejmuje – wczoraj widzieliśmy poprawę nastrojów. Inwestorzy koncentrowali się na zapowiedzi braku dalszych restrykcji w Niemczech i Wielkiej Brytanii przed Świętami, a pominęli nowe restrykcje w Azji, które w znakomity sposób przełożą się na komplikacje w łańcuchach dostaw.
Środa w kalendarzu – jak na okres świąteczny – zapowiada się całkiem ciekawie, przy czym dominują dane z USA. Jedną z ważniejszych publikacji w tym tygodniu jest wskaźnik nastrojów konsumentów Conference Board w USA (16:00). W ostatnich miesiącach obserwowaliśmy dość ciekawe zjawisko – z jednej strony bardzo mocny popyt, z drugiej pogarszające się nastroje, m.in. jako wpływ wzrostu cen. Teoretycznie słabnące nastroje powinny być sygnałem ostrzegawczym dla gospodarki i być może ostatecznie tak będzie, natomiast na ten moment mocny popyt (wynikający po części z transferów, a także mocnego rynku pracy) maskuje ten efekt. Ponadto w USA mamy dziś rewizję danych o PKB za trzeci kwartał (14:30), dane o sprzedaży domów na rynku wtórnym (16:00) i dane o zapasach paliw (16:30).
Środowy handel na złotym zaczyna się dość spokojnie. Ogólnie na walutach ruchy nie są duże, nieco wygasa nawet zmienność na lirze. O 9:25 euro kosztuje 4,6170 złotego, dolar 4,0965 złotego, frank 4,4292 złotego, zaś funt 5,4382 złotego.
Źródło: XTB / Przemysław Kwiecień, Główny Ekonomista