Już teraz ograniczenia wprowadzane w stanie epidemicznym przynoszą firmom straty. W oczekiwaniu na rządowy pakiet osłonowy poszczególne segmenty gospodarki same szukają rozwiązań, które zminimalizują wpływ koronawirusa na ich kontrahentów. Branża leasingowa, dotąd mocno rozpędzona, w ciągu ostatniego roku, jeszcze przed epidemią, odczuła spowolnienie. Z najnowszych danych Krajowego Rejestru Długów wynika, że w ostatnich 12 miesiącach, tj. od marca 2019 r. do teraz, zaległości klientów wobec firm leasingowych wzrosły z 342,4 mln zł do ponad 458 mln zł. Niezależnie od tego branża pracuje nad pakietem pomocowym dla swoich kontrahentów.
Do niedawna branża leasingowa szybko rosła dzięki dobrej koniunkturze gospodarczej, która napędzała rozwój firm. Przedsiębiorstwa chętnie finansowały leasingiem zakup samochodów, sprzętu budowlanego, maszyn produkcyjnych, a nawet nieruchomości. Korzystały z niego zarówno wielkie korporacje, mikroprzedsiębiorcy, jak i małe i średnie firmy, dzięki czemu nie musiały jednorazowo przeznaczać dużych środków na zakup floty czy specjalistycznych maszyn.
Według danych Polskiego Związku Leasingu wartość aktywnych umów obsługiwanych przez tę branżę w 2019 r. wyniosła 160,4 mld zł i była o 9,4 proc. wyższa niż rok wcześniej. O 5,8 proc. zmalała jednak wartość nowych umów sfinansowanych w ub.r., która wyniosła 77,8 mld zł. W większości były to środki wydane na inwestycje firm. W minionym roku Polska odnotowała łagodne hamowanie tempa rozwoju gospodarki, co w naturalny sposób odczuła także branża leasingowa – stąd kilkuprocentowy spadek wartości nowych kontraktów po 6 latach intensywnych wzrostów.
Koronawirus (jeszcze) nie wpływa na leasing
Ten trend odbija się w danych KRD. Oprócz tego, że od marca ub.r. do teraz wzrosła wartość zadłużenia klientów wobec firm leasingowych, a także liczba dłużników, to zwiększyły się również średnie zaległości z 53,9 tys. zł do 57 tys. zł. Rok temu rekordzista miał do oddania firmie leasingowej 10,6 mln zł, teraz maksymalne zadłużenie w bazie danych KRD wynosi już niemal 12 mln zł. Najliczniejszą grupę dłużników firm leasingowych stanowią przedsiębiorcy prowadzący jednoosobową działalności gospodarczą (4 864 podmiotów). Natomiast 3 066 to spółki z o.o. i akcyjne, a 99 spółki cywilne.
Najwięcej, bo 102,3 mln zł, branży leasingowej są winne firmy transportowe, które dysponują zarówno TIR-ami, jak i samochodami dostawczymi czy autokarami. Kolejny największy dłużnik to handel mający do oddania 76,8 mln zł. W tym przypadku źródłem problemów jest rozbudowana flota samochodowa. Mniejszym dłużnikiem jest przemysł przetwórczy z kwotą blisko 41 mln zł, a także budownictwo z 26,4 mln zł zobowiązań. Zadłużenie branży transportowej wobec leasingu wzrosło od marca 2019 r. do marca tego roku o 55 proc., handlu o 53 proc., budownictwa o 43 proc., a przemysłu o jedną czwartą.
Na razie nie widać większej liczby zleceń windykacyjnych od firm leasingowych, więc zjawisko rosnącego zadłużenia jeszcze nie istnieje. Ale jeśli ograniczenia w funkcjonowaniu niektórych gałęzi gospodarki będą trwały dłużej, to należy się spodziewać, że część firm będzie miała kłopoty z regulowaniem swoich zobowiązań, w tym także wobec leasingodawców – ocenia Jakub Kostecki, prezes Zarządu firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso.
Wiadomo jednak, że z problemami zmagają się już np. firmy transportowe, zwłaszcza działające w transporcie międzynarodowym – autokary stoją, zleceń na przewóz towarów też ubywa. Dużo zależy od tego, jakiej pomocy udzieli polskim przedsiębiorcom rząd.
Jednak koronawirus może być szansą na zwiększenie produkcji i sprzedaży w innych branżach, które, aby sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu, będą kupowały maszyny i urządzenia i sięgną po leasing, żeby sfinansować ich zakup. Sytuacja nie jest więc przesądzona, a wszystko zależy od tego, jaka będzie skala epidemii – stwierdza Jakub Kostecki.
Zachować wzmożoną czujność
Z najnowszych informacji rynkowych wynika, że branża leasingowa, spodziewając się reperkusji związanych ze stanem epidemicznym, pracuje nad pakietem pomocowym dla klientów. Mogliby się oni spodziewać ulgi w spłacie rat, tzn. przez 3 miesiące regulowaliby tylko odsetki od zaciągniętego kapitału. Oczywiście sam kapitał musieliby także spłacić, ale w późniejszym terminie lub zostałby on dodany do kolejnych rat po „okresie ochronnym”.
Ministerstwo Rozwoju, w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa, przygotowuje projekt specjalnej ustawy w tej sprawie. Pakiet ochronny dla przedsiębiorców ma obejmować m.in. ulgi w należnościach, w tym udogodnienia w płatnościach podatków i składek ZUS, instrumenty na rzecz poprawy płynności finansowej firm, w tym wsparcie gwarancyjne oraz dopłaty do kredytów, a także ochronę i wsparcie rynku pracy, np. rozwiązania dla firm zmuszonych do przestojów.
Tymczasem badanie, jakie w pierwszym tygodniu marca 2020 r. przeprowadziła wśród małych i średnich przedsiębiorstw Rzetelna Firma, działająca pod patronatem Krajowego Rejestru Długów, wskazuje, że prawie 39 proc. przedsiębiorców już odczuwa negatywne skutki rosnącej liczby zachorowań na koronawirusa w Polsce i na świecie. 37,5 proc. z nich przyznało, że musi z tego powodu podnieść koszty prowadzenia działalności.
W co trzeciej firmie widoczny jest spadek sprzedaży i produkcji. W obliczu tych niepokojących prognoz bardzo istotne jest nie tylko sprawdzanie każdego potencjalnego klienta przed zawarciem umowy, ale też bieżące monitorowanie sytuacji finansowej aktualnych kontrahentów. Dotyczy to wszystkich branż, nie tylko leasingowej, w której akurat umowy są zawierane na kilka lat, a kłopoty ze spłatą rat mogą pojawić się na różnych etapach jej trwania. Bo nawet jeśli sytuacja dziś wydaje się stabilna, to za chwilę może ulec zmianie na skutek problemów z wypłacalnością innych kontrahentów – podsumowuje Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Źródło: spółka