Środowe notowania na rynku warszawskim skończyły się zwyżkami najważniejszych indeksów.
Główne średnie zyskały od 0,55 procent do 0,68 procent przy zwyżce indeksu WIG20 o 0,63 procent. Centralnym punktem sesji była reakcja rynków na odczyt inflacji CPI w USA, która okazała się niższa od oczekiwań i potwierdziła trend spadkowy w danych ważnych dla przyszłości polityki monetarnej Rezerwy Federalnej. Po danych rynki bazowe poszukały zwyżek, z których niewiele jednak zostało w czasie zamykania sesji w Warszawie. Dla WIG20 elementem przesądzającym było osłabienie dolara i umocnienie złotego. Przed 17:00 złoty umacniał się wobec dolara o 0,8 procent, co pozwoliło na wzrostowe zamknięcie sesji przez WIG20 i generalnie zignorowanie stosunkowo stonowanej reakcji innych rynków na jeden z najważniejszych odczytów makro tygodnia. Zgodnie z oczekiwaniami, wydarzeniem bez poważniejszego wpływu na rynek był komunikat Rady Polityki Pieniężnej, która w właściwie powieliła treści z poprzedniego posiedzenia. Ciekawie ukształtowała się sytuacja techniczna WIG20. Dzięki odpowiedzi na dane z USA WIG20 znalazł się na chwilę w rejonie 1954 pkt., by skończyć sesję w rejonie 1932 pkt. W efekcie można mówić jednocześnie o potwierdzeniu apetytów wzrostowych, jak i wzmocnieniu oporu na szczycie hossy w rejonie 1955 pkt. Kolejna porażka popytu na oporze uzupełnia się z sygnałem, iż nowe maksimum sesji jest w zasięgu rynku i naprawdę potrzeba tylko jednego, trwalszego impulsu, by uwaga graczy przesunęła się na psychologiczną barierę 2000 pkt. i poszerzenie hossy do 50-procentowej fali wzrostowej licząc od październikowego dołka bessy w rejonie 1337 pkt. Nie ma wątpliwości, iż popyt ciągle liczy na ruch WIG20 poza 1955 pkt., a podaż nie potrafi zbudować niczego poważnego na czwartej właściwie nieudanej próbie pokonania przez kupujących 1955 pkt. Na chwilę obecną jednak stale można mówić tylko o konsolidacji pod kluczowym oporem i wymuszonym przez układ czekaniu na kolejny ruch rynku.
Źródło: DM BOŚ / Adam Stańczak