Polski rynek dzieł sztuki jest ostatnim w gospodarce, który nie jest dostosowany do warunków rynkowych Zachodu. Ponieważ musi on „doskoczyć” do warunków panujących na tamtych rynkach, należy oczekiwać wzrostów cen, które już zaczynają być widoczne, oceniła w rozmowie z ISBnews.tv prezeska Common Arts Foundation (CAF) Iwona Wojnarowicz. Podkreśliła, że szczególnie niedoszacowane są w Polsce ceny dzieł sztuki z XX wieku – i tutaj możliwe są „bardzo duże wzrosty wartości”.
„Rynek dzieł sztuki jest elementem rynków globalnych, nie tylko związanych ze sztuką. Jeżeli mamy w tym momencie nieruchomości, które w Polsce, w Warszawie są w podobnych cenach, co na Zachodzie; jeżeli mamy dobra luksusowe, jak samochody, alkohole, ubrania w podobnych cenach, jak na Zachodzie, a sztuka w Polsce nadal jest dużo tańsza niż sztuka na Zachodzie – to znaczy, że ten rynek musi, po prostu musi 'doskoczyć’ do zachodniego, ponieważ rynek nie znosi tej luki nierówności” – powiedziała Wojnarowicz w rozmowie z ISBnews.tv w kuluarach konferencji „Rola czasu w tworzeniu wartości w sztuce”. Agencja ISBnews była patronem medialnym tego wydarzenia.
„Polski rynek dzieł sztuki jest ostatnim elementem rynków ekonomicznych, który nie jest dostosowany do rynku zachodniego. Więc siłą rzeczy, prawa ekonomiczne żądają od niego, żeby ceny na nim wzrosły i to widać z roku na rok, ponieważ ceny zaczynają być coraz wyższe. I tak, jak mamy artystów aktualnych, których ceny są już mniej więcej podobne do rynków zachodnich, tak ceny dzieł sztuki z XX wieku są nadal w Polsce niedoszacowane – także tutaj mamy pole na bardzo duże wzrosty wartości” – dodała kuratorka prywatnych i instytucjonalnych kolekcji dzieł sztuki.
Podkreśliła, że – wbrew obiegowym opiniom – do inwestowania w sztukę nie są niezbędne ogromne nakłady.
„Jakim budżetem trzeba dysponować, żeby stworzyć dobrą, ciekawą kolekcję, która w przyszłości może wzrastać w cenie? Na rynku bardzo często uważa się, że trzeba dysponować bardzo dużymi budżetami. Ludzie, zanim zaczną kolekcjonować, myślą, że potrzebują wielu milionów, setek tysięcy, żeby stworzyć bardzo ciekawe wartościowe zbiory, co jest zupełną aberracją i pomyłką, ponieważ wystarczy nawet budżet kilku tysięcy złotych rocznie, nawet 1000 zł, żeby wynajdywać w galeriach czy na aukcjach bardzo ciekawe prace – chociażby od grafik, fotografii, malarstwa i krok po kroku budować sobie wartość kolekcji” – wskazała Wojnarowicz.
„Bo tak naprawdę kolekcja to jest przygoda na całe życie. I nie musimy kupować wielu prac, wystarczy, że kupimy 1-2 rocznie, a która będzie nam odpowiadać, która będzie odpowiadać na jakiś element naszej wrażliwości i która będzie tworzyć jakąś zwartą koncepcję kolekcji, ponieważ najlepsze kolekcje, to kolekcje, które mają pomysł, które są tworzone z jakąś myślą przewodnią i ta myśl przewodnia rozwija się wraz z kolekcjonerem w przyszłości” – podsumowała.
Konferencji, która odbyła się 22 listopada w Szkole Głównej Handlowej, towarzyszył pokaz prac młodych polskich artystów, laureatów Konkursu Inspiracje Fundacji Sztuki Współczesnej Paleta.
Źródło: ISBnews