Sytuacja na globalnym rynku ropy naftowej pozostaje nerwowa. Poprzedni tydzień zakończył się dynamicznymi spadkami notowań tego ważnego surowca, po wcześniejszej dwumiesięcznej serii zwyżek. Z kolei na początku bieżącego tygodnia sytuacja się stabilizuje, a notowania ropy naftowej odbijają w górę. Mimo niedawnych przecen, cena ropy naftowej nie oddala się istotnie od poziomu 110 USD za baryłkę, więc nadal pozostaje na poziomach trzycyfrowych.
Notowania ropy naftowej znajdują się obecnie pod wpływem dwóch głównych sił rynkowych. Pierwsza z nich sprzyja wzrostom cen tego surowca, a wynika przede wszystkim z konsekwencji wojny w Ukrainie. Obawy związane z dostępnością ropy naftowej oraz paliw dotyczą przede wszystkim Europy, która pod koniec maja wprowadziła nową rundę sankcji na Rosję, zakładających stopniowe wycofywanie się państw UE z importu rosyjskiego surowca (z pewnymi wyjątkami: o utrzymanie dostaw zaciekle walczyły głównie Węgry).
Decyzje Europejczyków odbijają się także na sytuacji m.in. w Stanach Zjednoczonych, które zwiększyły eksport ropy na Stary Kontynent, a same także zmagają się z wysokimi cenami tego surowca. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że amerykańska branża łupkowa nie śpieszy się ze zwiększaniem produkcji ropy naftowej, koncentrując się na zwiększaniu zysków dla akcjonariuszy (co zresztą wielokrotnie było krytykowane).
Druga siła rynkowa, która obecnie wpływa istotnie na wycenę ropy naftowej, to obawy przed recesją w wielu kluczowych gospodarkach świata. Wysokie ceny surowców energetycznych już od kilku miesięcy skutecznie napędzają globalną inflację, co skutkuje podwyżkami stóp procentowych przez wiele banków centralnych. Podwyżki te z kolei uderzają w konsumentów i przemysł, zwiększając koszt długu. Nie ma więc wątpliwości, że obecna sytuacja tworzy sprzyjające warunki do spowolnienia gospodarczego na świecie, które z kolei z pewnością negatywnie przełoży się na popyt na paliwa. Wyhamowanie popytu na ropę naftową widać już obecnie.
Źródło: ISBnews / Paweł Grubiak, Superfund TFI