OPEC+, czyli organizacja zrzeszająca kraje produkujące ropę naftową ogłosiła, że tnie dzienne wydobycie ropy naftowej w sumie o aż 1,149 mln baryłek. W ślad za tą informacją, chwile po jej upublicznieniu Rosja podała, że wydłuży do końca roku obowiązujące od marca ograniczenia produkcji ropy o 500 tys. baryłek dziennie. W związku z tym dziennie wydobywane będzie teraz ponad 1,5 mln baryłek ropy mniej!
W zmniejszeniu wydobycia przodują Arabia Saudyjska i Rosja, oba kraje zdecydowały na zmniejszenie wydobycia o 500.000 baryłek dziennie. Sporo bo o ponad 100.000 baryłek dziennie mniej wydobywać będą również Irak, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Kuwejt.
Bez zaskoczeń w ślad za ograniczeniem podaży ropy w górę dosłownie poszybowały ceny tego surowca. Tylko wczoraj rosną o 5 proc., a w ostatnich 10 dniach notowania wzrosły o ponad 18 proc.
Decyzja OPEC+ nie spodobała się USA, które nazwały ją „nierozsądną”. Oczywiście jest to zapewne część większej gry geopolitycznej i zaznaczania swoich wpływów. Przykładowo wyższe ceny surowca to oczywiście znacznie lepiej dla Rosji, a znacznie gorzej dla zagrożonej spowolnieniem gospodarczym Europy.
Kluczowa wydaje się tutaj oczywiście odmieniana przez wszystkie przypadki inflacja. I to zarówno globalna jak i ta w Polsce. Spadek cen energii, surowców być ważną składową procesu dezinflacji. Teraz po decyzji OPEC+ oraz Rosji część analityków ponownie zaczyna mówić o 100$ za baryłkę ropy. Przykładowo w Polsce odczyt inflacji za marzec rozczarował i w samym tylko marcu ceny urosły o 1,1 proc. m/m, a to przy hamujących cenach energii (-0,6% m/m) i paliw (-1,8 proc. m/m). Zdrożała za to np. żywność (+2,30 proc. m/m). Teraz wyobraźmy sobie gdzie byłby wskaźnik inflacji gdyby w górę poszły również ceny surowców.
Decyzja OPEC+ oraz Rosji to decyzje polityczne, geopolityczne i gospodarcze, które dotykają nas wszystkich. O ile geopolityczna rozgrywka może nie wpływać na nas bezpośrednio, o tyle wzrost cen ropy to po prostu wzrost inflacji. Banki centralne będą miały jeszcze trudniejszy orzech do zgryzienia. Bo jak obniżać stopy procentowe przy rosnących cenach? A jak walczyć ze spowolnieniem gospodarczym skoro nie bardzo można obniżać stopy procentowe. Być może na czołówki gazet wkrótce znowu wróci obawa przed stagflacją.
Źródło: Szymon Gil / Michael / Ström Dom Maklerski