Ze względu na spodziewane spowolnienie gospodarcze zapotrzebowanie na pracowników zza granicy będzie malało, ale nie oznacza to, że nie będziemy ich w ogóle potrzebować, ocenia w rozmowie z ISBnews prezes Związku Pracodawców Business Centre Club (BCC) i przewodniczący Rady Dialogu Społecznego (RDC) Łukasz Bernatowicz.
„Przed konfliktem na Ukrainie polska gospodarka chronicznie cierpiała na ogromny deficyt rąk do pracy; w budownictwie szacowano to na 100 tys., w podobnie w transporcie, więc to są ogromne liczby. Oczywiście, wraz ze zwalniającą gospodarką, to zapotrzebowanie będzie malało, co nie znaczy że nie ma zapotrzebowania na tych pracowników. Polska gospodarka wciąż absorbuje pracowników zagranicznych” – powiedział Bernatowicz w rozmowie z ISBnews.
Przypomniał, że konflikt na Ukrainie doprowadził też z odpływu pracowników z niektórych branż.
„W branży budowlanej czy transportowej tych rąk do pracy brakowało już przed wojną w Ukrainie a w tej chwili brakuje ich jeszcze bardziej i o ile te panie, które do nas przyjechały nie pójdą pracować na budowie czy prowadzić ciężarówki, o tyle mamy możliwość zagospodarowania ich umiejętności w tych dziedzinach, w których one są wykształcone, w których pracowały dotychczas i na pewno byłoby to z dużą korzyścią dla naszej gospodarki” – podkreślił.
Zwrócił uwagę, że w chwili obecnej jest zdecydowanie za mało m.in. pielęgniarek.
„Pielęgniarek mamy zdecydowanie za mało i ta sytuacja wygląda wręcz dramatycznie, jeżeli weźmie się pod uwagę strukturę wiekową polskich pielęgniarek tutaj możemy mieć ogromny problem że wraz z starzejącym się społeczeństwem, pielęgniarek będzie potrzeba coraz więcej, a będzie ich ubywać” – podsumował.
W oparciu o zgłoszenie pracodawcy do Powiatowego Urzędu Pracy zostało zatrudnionych ponad 670 tys. uchodźców z Ukrainy.
Uproszczone przepisy, dotyczące zatrudniania Ukraińców, którzy przybyli do Polski po 24 lutego br., obowiązują od połowy marca.
Źródło: ISBnews