W oczekiwaniu na publikowaną w środę serię danych makroekonomicznych z polskiej gospodarki, złoty pozostaje względnie stabilny, ignorując zarówno wzrost awersji do ryzyka na rynkach globalnych, jak i niekorzystny dla niego zwrot notowań EUR/USD.
O godzinie 09:28 za euro trzeba było zapłacić 4,5530 zł, czyli tyle samo co we wtorek na koniec dnia. Dolar kosztował 3,7890 zł, drożejąc o 0,6 gr. Szwajcarski frank był natomiast wyceniony na poziomie 4,1335 zł, co oznacza wzrost o 0,3 gr.
Stabilizująco na notowania polskich par walutowych, które praktycznie nie reagują zarówno na pogorszenie nastrojów na rynkach globalnych, jak i na wtorkowy odwrót EUR/USD z poziomu 1,2080 i powrót w okolicę 1,20, działa oczekiwanie na całą serię publikacji makroekonomicznych z polskiej gospodarki. Będzie to główne wydarzenie dnia na rynku walutowym.
O godzinie 10:00 GUS opublikuje marcowe dane o produkcji przemysłowej (prognoza: 13,1 proc. R/R), zatrudnieniu (prognoza: -1,3 proc. R/R), płacach (prognoza: 5,5 proc. R/R) i inflacji producenckiej (prognoza: 3,5 proc. R/R). Jest spore prawdopodobieństwo, że dane inflacyjne i raport o produkcji przekroczy rynkowe prognozy, wpisując się nie tylko w scenariusz szybkiego popandemicznego odbicia w gospodarce, ale również kolejny raz zwracając uwagę na szybko rosnącą inflację. A to będą warunki korzystne dla przyszłej aprecjacji złotego.
Lepsze od oczekiwań dane są warunkiem zachowania porannej siły, a nawet i umocnienia złotego w kolejnych godzinach. W przypadku gdyby okazały się one zgodne z prognozami (o słabszych już nie wspominając), uwaga inwestorów skoncentruje się na rynkach globalnych, a złoty w drugiej połowie dnia będzie tracił na wartości.
Źródło: ISBnews / Marcin Kiepas, analityk Tickmill