Mijający tydzień był bardzo udany dla rynku kryptowalut. Notowania kluczowych aktywów wróciły nad ważne poziomy cenowe, a rynkowa kapitalizacja ponownie wzrosła powyżej 2 bln USD.
Na razie wszystko układa się według historycznych prawideł, zgodnie z którymi luty to dla bitcoina okres zdecydowanie wzrostowy (średnia zmiana notowań to +16,3% przy odsetku wzrostowych lutych sięgającym 73%). Od początku miesiąca do czwartkowego popołudnia kryptowaluta podrożała już o 16,6%, a licząc od styczniowego dołka (33 000 USD) skala wzrostu sięga aż 36%. Cena bitcoina wybiła się górą z tworzonego od listopada kanału spadkowego, przebiła opór na poziomie 40 000 USD oraz linię średniej kroczącej z 50 sesji.
Analiza techniczna daje więc powody do optymizmu. Zwłaszcza, że w ujęciu krótkoterminowym oscylatory MACD i RSI(14) nie dotarły jeszcze do granic wykupienia, co teoretycznie pozostawia rynkowi przestrzeń do kontynuacji obecnej fali wzrostowej. Ostatnie trzy sesje to czas zmagań z oporem 45 000 USD. Jest to bariera wyznaczona przez lokalny szczyt z pierwszej połowy stycznia. Jej przebicie otworzy drogę do średniej z 200 sesji, która obecnie przebiega na poziomie 49 350 USD. Realizacja takiego scenariusza wyraźnie przybliżyłaby rynek do kontynuacji hossy, ale z takimi oczekiwaniami warto się na razie wstrzymać. Dlaczego?
Czwartkowa niemoc przy 45 000 USD zbiegła się w czasie publikacją danych o inflacji w USA. Odczyt znów był wyższy od oczekiwań (7,5% wobec prognozy 7,3%), co przybliża perspektywę marcowych podwyżek stóp procentowych przez Fed. Pierwsza reakcja rynków akcji i kryptowalut była spadkowa. To pokazuje, że spekulacyjny kapitał wciąż obawia się zacieśniania monetarnego pasa. A że gotowość takiego zacieśniania komunikuje już nie tylko Fed i Bank Anglii, ale nieśmiało także EBC, to należy rozpatrywać to jako długoterminowy czynnik ryzyka dla bitcoina. Takie obawy wzmacnia też fakt, że indeksy na Wall Street, we Frankfurcie i Tokio, mimo ostatniego przypływu optymizmu, nie zdołały wrócić nad długoterminowe średnie kroczące. Widać więc wciąż techniczne oznaki niemocy, które przy utrzymującej się dodatniej korelacji z rynkami kryptowalut, będą tym ostatnim ciążyć.
Odchodząc od kwestii czysto cenowych warto dodać, że jednym z najbardziej gorących newsów ostatniego tygodnia na rynku kryptowalut był ten dotyczący przejęcia przez amerykański Departament Sprawiedliwości (DOJ, od Department Of Justice) blisko 94 000 bitcoinów. Pochodzą one z ataku hakerskiego, który w 2016 r. przeprowadzono na giełdzie Bitfinex. Zwracam na to uwagę dlatego, że taka ilość kryptowalut czyni z DOJ jednego z największych na świecie posiadaczy bitcoinów. Przypomnijmy, że największy posiadacz instytucjonalny to MicroStrategy, mający w portfelu 125 000 bitcoinów. Skonfiskowane środki prawdopodobnie wrócą na giełdę Bitfinex i do prawowitych właścicieli, ale czysto hipotetycznie – gdyby DOJ mógł sprzedać taką ilość bitcoinów, to zapewne wywołałby wstrząs na rynku (to 0,45% docelowej, całkowitej podaży)…
Jeśli w najbliższych dniach dojdzie do jakichkolwiek wstrząsów na rynku kryptowalut, to w przypadku bitcoina kluczowym wsparciem pozostaje 40 000 USD i położona nieco wyżej średnie z 50 sesji. W razie kontynuacji obecnych zwyżek, oporem jest poziom 45 000 USD, a wyżej średnia 200-sesyjna.
Źródło: ISBnews / Piotr Zając, CMC Markets