Ostatnie tygodnie przyniosły wyraźne osłabienie dolara amerykańskiego wobec głównych walut. Przykładem jest kurs EUR/USD, który od początku marca wzrósł z poziomu 1,04 do ponad 1,10. Ten ruch, oprócz efektu short squeeze na kontraktach terminowych na USD, zbiegł się ze wzrostem płynności dolarowej. Związane jest to ze zmianami na kontach w Rezerwie Federalnej, takich jak transakcje reverse repo czy saldo konta Departamentu Skarbu (TGA). Jakie mechanizmy stoją za tymi zmianami i co mogą one oznaczać dla przyszłości dolara?
Kluczowym czynnikiem jest obecnie limit zadłużenia w USA. Departament Skarbu, nie mogąc emitować nowego długu netto, zmuszony jest korzystać ze środków zgromadzonych na koncie TGA. W efekcie saldo tego konta w Fed maleje, co w nieco wymuszony, ale skuteczny sposób zwiększa płynność na rynku amerykańskim. Od marca przybyło jej ponad 400 miliardów dolarów, co wykazuje wyraźną korelację z osłabieniem USD. Teoria jest prosta: im więcej dolarów krąży w systemie, tym mniejsza ich wartość.
Ta sytuacja może jednak ulec zmianie. Do połowy kwietnia płynność dolarowa prawdopodobnie jeszcze wzrośnie, ale później czeka nas gwałtowny zwrot. Sezon podatkowy w USA sprawi, że konto TGA zacznie się uzupełniać, co w ciągu zaledwie dwóch tygodni – do końca kwietnia – może zredukować dostępność dolarów w systemie o około 400 miliardów USD. Jeśli dodamy do tego spodziewany wzrost wykorzystania operacji reverse repo przez Fed, z rynku może zniknąć nawet 500-600 miliardów USD. Taki odpływ płynności, przy zachowaniu obecnej korelacji, może przełożyć się na umocnienie dolara. W efekcie kurs EUR/USD mógłby spaść do poziomu 1,05-1,04, a USD/PLN wspiąć się powyżej 4,00, być może nawet w okolice 4,05-4.10 PLN.
Potencjalne umocnienie dolara nie pozostanie prawdopodobnie bez wpływu na inne rynki. Silniejszy USD może wywołać presję na aktywa rynków wschodzących (emerging markets), gdzie wysoki kurs dolara często oznacza trudności w obsłudze zadłużenia denominowanego w tej walucie. Również inne klasy aktywów, jak surowce czy akcje, mogą odczuć skutki zmiany sentymentu wobec amerykańskiej waluty.
Kolejna fala wzrostu płynności dolarowej spodziewana jest dopiero od maja do połowy czerwca. Wówczas będzie można ocenić, które rynki najmocniej skorzystają na tym zastrzyku kapitału i czy USD ponownie ulegnie osłabieniu. Jeśli jednak deprecjacja nie nastąpi, może to sugerować, że kapitał pozostał w USA, zasilając tamtejszy rynek.
Źródło: ISBnews / CMC Markets, Daniel Kostecki