Gdyby nie wakacje kredytowe oraz konieczność tworzenia rezerw na kredyty frankowe, czołowych 10 banków notowanych na GPW uzyskałoby łącznie ok. 10,5 mld zł zysków w III kw. br. zamiast zaraportowanej łącznej straty w wysokości 4,2 mld zł, wynika z wyliczeń Business Insidera.
„Gdyby nie wakacje kredytowe, to PKO BP (tym razem nie zwiększał już rezerw na hipoteki frankowe) wypracowałby w III kwartale ponad 2,2 mld zł zysku netto, czyli najwięcej w swojej historii (wcześniej rekordem było 1,3 mld zł kwartalnie). W przypadku ING Banku Śląskiego zysk bez tego programu wyniósłby 1,4 mld zł, co również byłoby zdecydowanym historycznym maksimum. To samo tyczy się Aliora, który wypracowałby 500 mln zł zysku netto. Zysk netto Pekao po korekcie tylko o wakacje kredytowe (ale bank poniósł jeszcze inne koszty) wyniósłby około 1,7 mld zł. Zyski netto w III kwartale mBanku, Millennium i BNP Paribas wyniosłyby odpowiednio 1,4 mld zł, 700 mln zł i 500 mln zł, gdyby nie ich rezerwy na hipoteki frankowe i koszty wakacji kredytowych. Santander zaś miałby dużo większy zysk netto niż zanotowany, mógłby wynieść około 1,5 mld zł” – czytamy w artykule.
„Z tych szacunków wynika, że zysk netto analizowanej dziesiątki wyniósłby w III kwartale 2022 r. około 10,5 mld zł, gdyby nie koszty wakacji kredytowych i rezerw na hipoteki frankowe, zamiast zaraportowane 4,2 mld zł straty netto” – napisano dalej.
Oprócz wakacji kredytowych banki raportowały także inne obciążenia, m.in. na Fundusz Wsparcia Kredytobiorców (w całym roku sektor ma dołożyć do tego systemu 1,4 mld zł, składka podzielona na dwa kwartały) oraz na System Ochrony Banków Komercyjnych (teraz opłaty na ten fundusz były symboliczne, zdecydowana większość została zaksięgowana w II kwartale w wysokości około 3,2 mld zł), przypomniał także portal.
Kolejny kwartał powinien być już dobrym okresem, ponieważ nie obciążą go już koszty wakacji kredytowych, a przychody wciąż powinny być silne, podkreślono w artykule.
Cytowana przez Business Insidera analityczka Ipopemy Securities Marta Czajkowska-Bałdyga zwraca uwagę, że koszty działania, abstrahując od presji inflacyjnej, są w bankach pod kontrolą, nadal jest miejsce do cięcia wydatków związanych z siecią placówek. Pojawia się jednak pytanie o spłacalność kredytów i to, czy konieczne będzie zwiększenie rezerw na ten cel, co obciążyłoby wyniki. Z pomocą klientom – a pośrednio i bankom – przychodzą wakacje kredytowe dające możliwość zawieszenia w tym roku czterech rat kredytów mieszkaniowych (kolejne cztery można zawiesić w przyszłym roku), co jest sporą ulgą dla kredytobiorców.
„Jakość kredytów nadal jest dobra, nie widać pogorszenia spłacalności, choć banki tworzą tzw. portfelowe rezerwy wynikające z modeli i ewentualnych przyszłych problemów. Jednak nawet jeśli banki zanotowałyby w 2023 r. np. trzykrotnie wyższe koszty ryzyka, szacujemy, że powinny pokazać znaczny wzrost wyników w przyszłym roku. Największym zagrożeniem dla takiego scenariusza, są potencjalne kolejne obciążenia regulacyjne sektora, które mogłyby obniżyć zyski” – podsumowała Marta Czajkowska-Bałdyga.
Źródło: ISBnews